sobotę spędziłem ze Starszakiem na dużym placu zabaw na sąsiednim osiedlu gdzie Miko ma kolegów...
trochę się ponudziłem, trochę poczytałem, rozegrałem mecz z chłopakami i bój był zacięty albowiem nie jest łatwo walczyć z trójką siedmiolatków, którzy mają bramkę o 75% mniejszą od mojej (remis 4:4)
a potem przyszli znajomi ojcowie i zrobiło się tak fajnie, że Małżonka musiała nas wydzwaniać abyśmy wreszcie wrócili do domu ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz