luty z telefonu

resoraki o poranku

przy kawie zabrałem się za wpisywanie do exela wyników z ostatniego wyścigu naszych autek w czym pomagali Chłopcy, bo już nie pamiętam nazw wielu resoraków ale potem pomyślałem o ustawieniu do zdjęcia pierwszej "50" z wszystkich naszych wyścigów i w poszukiwania autek wciągnęła się nawet Żona, niestety jeden z samochodów zginął - Mazda RX7. na koniec garść statystyk: odbyło się 111 wyścigów, w których punktowało 255 autek, na początku było to kilkanaście resoraków i tylko pierwsza "10" w exelu, potem startowało po kilkaset samochodów (w statystyce pierwsza "30" z każdego wyścigu), dotychczas w pierwszej "50" jest 22 autek Hot Wheels, 17 Matchbox, 9 Majorette, po jednym Siku i Johnny Lightning, na pierwszym, trzecim i trzydziestym drugim miejscu są resoraki z mojego dzieciństwa :-)

karcianki

zakup tej gry to była pomyłka, na szczęście było 80% przeceny więc zbytnio nie boli.

interesująca gra ale 100 ostatnich godzin spędziłem ze świetną karcianką "Sly the spire" więc nie do końca satysfakcjonuje.

przeszedłem demo i ta gra zapowiada się całkiem obiecująco.

po wyjeździe

jesteśmy bardzo zadowoleni choć miałem małe wątpliwości przed zimowym wyjazdem ale ponownie okazało się, że moje Dzieci to dwóch wspaniałych i twardych facecików, nie marudzili w deszczu, potrafili ładnie zachować się w knajpach, w których długo siedzieliśmy przez pogodę, jak zwykle byli zabawni, weseli, kłótliwi i kochani, to zaszczyt być tatą takich cudownych Synów! poza tym Olsztyn to sympatyczne miasto z dużą ilością wody, którą kochamy, taksówki mają tanie, jedzenie w knajpach dobre a dojazd z Warszawy szybki i wygodny, postaramy się tam wrócić!

gokarty

ostatni dzień pobyty w Olsztynie to spacer po okolicznych lasach, odwiedziny miejsca z mojej ukochanej piosenki "Zatańczymy na moście", inaczej to sobie wyobrażałem ale przez pogodę nie dotarliśmy więc pojechałem tam taksówką w drodze na gokarty, na których byliśmy pierwszy raz w życiu i taka przejażdżka na torze to nic specjalnego, więcej procedur niż samej jazdy ale byliśmy i spróbowaliśmy, wieczorem gościliśmy w restauracji rybnej a na koniec dnia trzasnęliśmy spacer nad jeziorem i z radością przeżyliśmy dzień bez deszczu :-)

Olsztyn w deszczu

główną atrakcją wczorajszego dnia było Muzeum Warmii i Mazur i powiem szczerze, że to chyba najsłabsze muzeum jakie dotąd zwiedziliśmy choć i tak było super a my byliśmy zadowoleni, bo dwugodzinny spacer w deszczu dał nam w kość, później pokręciliśmy się po Starówce, posiedzieliśmy w knajpie, wieczorem z Żoną zwiedziliśmy okoliczne pomosty nad wodą a deszcz towarzyszył nam do końca dnia.

wyjazdowo

to nasz pierwszy zimowy wyjazd z Dziećmi (nie wliczając wypadów na działkę) i jak przystało na luty pogoda jest fatalna, szczególnie wczoraj gdy przez deszcz i wiatr nie dało się spacerować więc pojeździliśmy taksówką po Olsztynie i okolicach i długo gościliśmy się w knajpie ale warto jest przyjechać i pomieszkać w nowym miejscu, bardzo przyjemnym apartamencie nad jeziorem z wszelakimi udogodnieniami i Netfixem ;-)

witamy Olsztyn

mamy straszną pogodę ale przynajmniej dziś nikt z nas nie rzyga ;-)

weekend

wczoraj mieliśmy świetny dzień, bo pojechaliśmy na zakupy, spożywka ale też ciuchy, książki i czasopisma na planowany wyjazd, lubię takie urlopowe zakupy, potem spacerowaliśmy nad jeziorem i gościliśmy się z Rodzicami, niestety dzisiaj Starszak wymiotuje i śpi cały dzień więc mam zmartwienie jak to będzie z naszym wyjazdem, noclegi zapłacone ale jelitówka lubi przepełzać na kolejną ofiarę :-(

łyk szczęścia

po koszmarnej podróży przyjechaliśmy na działkę do wytęsknionych Synów a przed nami tydzień feryjnego urlopu, trwaj chwilo!

bez Dzieci

obejrzeliśmy w dwa dni cały sezon "Rolnik szuka żony" i powiem szczerze, że miło się ogląda telewizor jak słychać co w nim mówią, poza tym Żonę zaatakowała jelitówka a ja z nudów robiłem porządek w pracach Synów z przedszkola, które się zbierały od dawna i muszę się przyznać, że jestem chyba trochę jebnięty, bo przed pracą wyrzuciłem nieudane prace Dzieci do śmietnika ale następnie pomyślałem sobie, że warto byłoby zabrać kilka rysunków do roboty i następne 10 minut grzebałem w śmietniku ;-)

telefon ze szpitala

zadzwonili i zapisali mnie do szpitala na koniec marca i na razie się cieszę, że nie zapomnieli o mnie i że będę miał szansę na pozbycie się problemów z sercem ale wiem, że już wkrótce zacznę się bać, bo tym razem będę miał bardziej inwazyjny zabieg niż poprzednio.

człowieczeństwo

w wielu różnych dziełach kultury celem fabuły jest pytanie czy ludzkość zasługuje na to żeby istnieć? i straszne wydarzenia jak ludobójstwo w Ukrainie czy ciągłe hekatomby w Afryce, na Bliskim Wschodzie każą na takie pytanie odpowiedzieć negatywnie a jednak z drugiej strony ten sam gatunek czyli człowiek dobrowolnie zaryzykuje swoje życie aby pomagać komuś obcemu... jak wczoraj gdy widzieliśmy na autostradzie konwój kilkudziesięciu pojazdów jadących ze Skandynawii na Ukraine, zadumałem się nad tym głęboko ale jako rodzic i tak zawsze będę bronił ludzkości.

kiepski tydzień

miałem strasznie ciężki tydzień w pracy tak, że tylko raz odebrałem Niko z przedszkola, bo miałem tyle roboty i było to dla mnie bardzo przykre albowiem uwielbiam jeździć po Syna, weekend jest fajny, bo jesteśmy na działce u Rodziców ale z tyłu głowy a właściwie po całej mojej głowie defiluje myśl, że jutro zostawię Dzieci na tydzień u dziadków i znowu będę popłakiwał po kątach i źle się czuł.

dwa dni w szkole

• wczoraj byłem na zebraniu u Starszaka i wieści są przygnębiające, przemoc i chaos w klasie szaleją w najlepsze, nauczyciele rozkładają ręce i błagają rodziców o rozmowy z dziećmi, problem w tym, że jakimś DZIWNYM trafem na zebraniu nie było rodziców małych patoli ale za radą mojej Czytelniczki Juli poruszyłem na zabraniu kwestię złożenia pisma do sądu rodzinnego więc ziarno zostało zasiane i mam nadzieję, że opiekunowie normalnych dzieci wkrótce dojdą do wniosku, że nie mamy innego wyjścia.
• dziś poszedłem z Małżonką i małym Niko na dzień otwarty w naszej szkole i nie mogę uwierzyć, że 4 lata (bo wtedy byliśmy ze Starszakiem) tak niepodziewanie prędko minęły, zrobiło mi się melancholijnie... szczęśliwie, że mogę przeżywać te wszystkie chwile związane z Synami i okropnie smutno, że ten czas tak szybko ucieka..!

ostatnie książki

raczej słabo ale mam słabość do Mastertona więc przyjemnie się czytało.

słuchałem kilku wykładów pana Dragana więc nic mnie nie zaskoczyło ale przyjemnie było usystematyzować wiedzę i powiedziałbym, że to świetna książka ale niezliczone dygresje autora na temat samego siebie są mocno irytujące.

nie lubię celebrytów ale dostałem książkę więc przeczytałem, nie polecam!

kupiłem Małżonce ale tak jak się spodziewałem to ja przeczytałem tę książkę i zazdroszczę pomysłu autorom, bo to ja powinienem coś takiego napisać i chapeau bax dla nich, bo opisują miejscówki, o których mało kto wie, sam skorzystałem z jednej rady, bo Targówek zwiedziłem ;-)

radio

kiedyś uwielbiałem radio ale z czasem przestałem słuchać ze względu na natłok reklam, teraz radio wróciło do łask, bo nie mamy już salonu połączonego z kuchnią więc radio króluje w kuchni i przedpokoju, ostatnio były to "Złote Przeboje" ale dziś z ulgą je przełączyłem, bo lecą wciąż te same piosenki i skończył się konkurs jaki lubiłem, teraz mam dylemat, stacje reżimowe odpadają, na "Pogodę" jestem za młody na "Antyradio" za stary a disco, jazzu i muzyki klasycznej nie lubię, nie wiem, może włączę Tok FM i będę się co rano wkurwiał na rząd - to byłby dobry budzik!

weekend bez historii

nieźle jestem przeczołgany przez dziecięce choroby, bo jak w sobotę rano zobaczyłem śnieg i ładną pogodę to się zdenerwowałem, że trzeba będzie iść na sanki i że Mały znowu zachoruje... na szczęście obiecałem Żonie, że pojedziemy wybrać jej rower i na tym się zeszło pół dnia, potem były wyścigi resoraków a dziś wynieśliśmy dużo rzeczy z domu do osiedlowych podzielni i zaliczyliśmy nawet wizytę w kościele kat.

nowe gry

odbijam się od tej gry, pewnie wrócę ale tymczasem jest za nudno, zbyt skomplikowanie i zajmuje za dużo miejsca na dysku.

byłoby naprawdę fajnie gdyby było dłużej i trudniej.

pyknąłem demo, nic specjalnego ale jak będzie duża promka to kupię, bo polubiłem karcianki.

rysunek

nie znamy się na sztuce ze Starszakiem ale mamy takie samo zdanie - my tak nie umiemy a Mały ładnie rysuje :-)

szkolenie

miałem wczoraj szkolenie w starej placówce w centrum miasta i był to miły dzień, bo szybko nas wypuścili a ja zrobiłem długi spacer po Warszawie - dla mnie to niebywała atrakcja ponieważ pracuję na osiedlu, ciągle widzę to samo i mam mało bodźców - ale z drugiej strony bardzo doceniam fakt, że nie muszę dojeżdżać do roboty. gorzej było dziś wrócić do pracy, bo zaległości od poniedziałku :-(

styczeń z telefonu