ŚRODA, 27 WRZEŚNIA 2017
pizzeria
koniec urlopu wiąże się zawsze u mnie ze spadkiem chęci na ambitne aktywności więc dzisiaj poszliśmy tylko na długi spacer, posiedzieliśmy na łąkach i zjedliśmy obiad w pizzerii...
i jestem zadowolony z tych trzech dni mimo, że nie spełniłem jednego z głównych punktów jakie zaplanowałem na ten czas a była nim wycieczka rowerowa - w marzeniach atak na stówkę, w realności +60 km - ale gdy w poniedziałek rano zadecydowałem, że Miko będzie miał trzy dniową absencję w przedszkolu to już wiedziałem, że nie dam rady rozstać się z Chłopcami dla roweru...
i jestem zadowolony z tych trzech dni mimo, że nie spełniłem jednego z głównych punktów jakie zaplanowałem na ten czas a była nim wycieczka rowerowa - w marzeniach atak na stówkę, w realności +60 km - ale gdy w poniedziałek rano zadecydowałem, że Miko będzie miał trzy dniową absencję w przedszkolu to już wiedziałem, że nie dam rady rozstać się z Chłopcami dla roweru...
WTOREK, 26 WRZEŚNIA 2017
wolne
...miałem planowany cały tydzień urlopu ale przez długie weekendy mam zbyt mam urlopu, żeby tak szaleć ale trzy wolne dni to po porostu musiałem sobie zafundować i jest super, bo dziś pojechaliśmy na rodzinne grzyby i mniejsza z tym, że zaczynam nienawidzić mojego Miasta, bo podróż 40 kilometrów do lasu trwa półtorej godziny a powrót tyle samo i to omijając czas szczytu :-(
mniejsza z tym, że Żona nazbierała mało grzybów... bo ja bawiłem się świetnie, Ania poszła na dwie godziny w las a ja zostałem z Chłopcami na parkingu leśnym i naprawdę się cieszyłem, bo nie przepadam za łażeniem wśród pajęczyn a czas spędzany z Dziećmi jest bezcenny :-)
mniejsza z tym, że Żona nazbierała mało grzybów... bo ja bawiłem się świetnie, Ania poszła na dwie godziny w las a ja zostałem z Chłopcami na parkingu leśnym i naprawdę się cieszyłem, bo nie przepadam za łażeniem wśród pajęczyn a czas spędzany z Dziećmi jest bezcenny :-)
PONIEDZIAŁEK, 25 WRZEŚNIA 2017
ZOO
dziś zrealizowałem kolejny punkt z listy - "to muszę zrobić z Dziećmi" czyli wybraliśmy się do naszego ZOO i było fajnie, bo poza weekendem jest tam mało ludzi, Chłopcy byli szalenie zadowoleni, ja miałem sentyment, bo ostatni raz byłem tam z moimi dziadkami w dzieciństwie i tylko dojazd + ponad trzy godzinne łażenie po ogrodzie całkiem nas wykończyło ;-)
NIEDZIELA, 24 WRZEŚNIA 2017
niedzielne rozczarowania i zadowolenia
jest u nas taka duża giełda staroci na drugim końcu miasta i wybieraliśmy się tam od roku ale zawsze główny problem polegał na tym, że giełda prężnie działa tylko w weekendy w sezonie wakacyjnym i po 12 rano nie ma czego tam już szukać.... więc zawsze było ciężko się wybrać ale dzisiaj zrobiłem wszystko aby tego dokonać i już o 10,30 byliśmy w aucie i pojechaliśmy...
niestety spotkało nas okropne rozczarowanie albowiem nie znaleźliśmy żadnego resoraka więc wyprawa kompletnie nie wypaliła... a następne rozczarowanie było w restauracji w tamtej dzielnicy gdy podali nam zimne danie na lunch :-(
kompletu rozczarowań dopełnił deszcz, który prześladował cały dzień a po powrocie gdy byliśmy na rodzinnym spacerze nie pozwolił dojść tam gdzie chciałem i skierował nas do autobusu w celu powrotu...
ale nie dramatyzuje, bo są wielkie plusy tego dnia - ostatnio na tej giełdzie byłem w dzieciństwie gdy z Babcią tam próbowaliśmy handlować (giełda upadła - kiedyś tam były nieprzebrane tłumy ale ten Net....) więc miałem sentyment, zobaczyłem, że nie ma po co się tam już pchać a zimne tortille mogły być celem zamierzonym kucharza a ja nie byłem w knajpie od dawna.. poza tym było mi szalenie miło, bo Żona była na tradycyjnym niedzielnym obchodzie osiedla jaki robię z Chłopcami więc choć resoraków nie ma to miłość rodzinna kwitnie a czas z Rodziną upija szczęściem ;-)
niestety spotkało nas okropne rozczarowanie albowiem nie znaleźliśmy żadnego resoraka więc wyprawa kompletnie nie wypaliła... a następne rozczarowanie było w restauracji w tamtej dzielnicy gdy podali nam zimne danie na lunch :-(
kompletu rozczarowań dopełnił deszcz, który prześladował cały dzień a po powrocie gdy byliśmy na rodzinnym spacerze nie pozwolił dojść tam gdzie chciałem i skierował nas do autobusu w celu powrotu...
ale nie dramatyzuje, bo są wielkie plusy tego dnia - ostatnio na tej giełdzie byłem w dzieciństwie gdy z Babcią tam próbowaliśmy handlować (giełda upadła - kiedyś tam były nieprzebrane tłumy ale ten Net....) więc miałem sentyment, zobaczyłem, że nie ma po co się tam już pchać a zimne tortille mogły być celem zamierzonym kucharza a ja nie byłem w knajpie od dawna.. poza tym było mi szalenie miło, bo Żona była na tradycyjnym niedzielnym obchodzie osiedla jaki robię z Chłopcami więc choć resoraków nie ma to miłość rodzinna kwitnie a czas z Rodziną upija szczęściem ;-)
SOBOTA, 23 WRZEŚNIA 2017
sobota
dzisiejszy dzień był podporządkowany imprezie jaką miał Mikołaj albowiem został zaproszony na urodziny kolegi z przedszkola do sali zabaw i bawił się świetnie a ja się wynudziłem ale zadowolony Syn - to usatysfakcjonowany tata :-)
tylko był mały kwas, bo jak jechaliśmy tam rowerem to zatrąbił na nas samochód więc odruchowo pokazałem "fucka" a potem się okazało, że to znajoma mama jednego z kolegów na nas trąbnęła ale skąd miałem wiedzieć i jak rozróżnić pozdrawiający sygnał dźwiękowy od wkurzającego ?
wróciliśmy po 15 więc nie było czasu na nic ambitniejszego niż plac zabaw i zakupy....
a teraz robimy zapiekankę z Internetu z bakłażana z kaszą gryczaną i sosem greckim czyli liczymy na jakiś nowy smak tego wieczora ;-)
tylko był mały kwas, bo jak jechaliśmy tam rowerem to zatrąbił na nas samochód więc odruchowo pokazałem "fucka" a potem się okazało, że to znajoma mama jednego z kolegów na nas trąbnęła ale skąd miałem wiedzieć i jak rozróżnić pozdrawiający sygnał dźwiękowy od wkurzającego ?
wróciliśmy po 15 więc nie było czasu na nic ambitniejszego niż plac zabaw i zakupy....
a teraz robimy zapiekankę z Internetu z bakłażana z kaszą gryczaną i sosem greckim czyli liczymy na jakiś nowy smak tego wieczora ;-)
PIĄTEK, 22 WRZEŚNIA 2017
CZWARTEK, 21 WRZEŚNIA 2017
ostatni dzień lata
wrzesień w tym roku jest po prostu straszny, codziennie pada a ja czuję się okradziony z jednego letniego miesiąca, bo po pracy nawet nie da się nigdzie wyjść z Chłopcami a wraz z nadejściem jesieni można się spodziewać tylko pogorszenia pogody...
dziś rano to aż chciało mi się zrzygać, bo nie sprawdzałem pogody za oknem tylko w na ICM i tam było znośnie ale pod blokiem wyglądało to strasznie ale obrzydzenie musiałem schować w kieszeń, bo i tak muszę jechać do pracy rowerem, bo jakbym miał odprowadzać Miko do przedszkola na piechotę a potem drałować na autobus to musiałbym wstać z godzinę wcześniej :-(
dziś rano to aż chciało mi się zrzygać, bo nie sprawdzałem pogody za oknem tylko w na ICM i tam było znośnie ale pod blokiem wyglądało to strasznie ale obrzydzenie musiałem schować w kieszeń, bo i tak muszę jechać do pracy rowerem, bo jakbym miał odprowadzać Miko do przedszkola na piechotę a potem drałować na autobus to musiałbym wstać z godzinę wcześniej :-(
ŚRODA, 20 WRZEŚNIA 2017
"Ciemno, prawie noc"
w sumie trochę przerabiam tych książek (więcej w wersji audio niż papierowej) ale rzadko jest sens się wypowiadać, bo książki szybko odchodzą w zapomnienie ale tym razem jest inaczej...
powieść Joanny Bator wstrząsnęła mną do granic możliwości choć tak naprawdę to uważam, że jest gówniana, bo autorka wrzuciła w książkę wszystko co jej przyszło do głowy więc sporymi fragmentami książka jest po prostu idiotyczna :-(
ale jest też poruszająca, dziwna, niepokojąca ale głównie jest obrzydliwa, straszna i okropnie smutna.... i pozamiatała mną...
ale łatwo wzbudzić w czytelniku rozpacz pisząc o porwaniach małych dzieci, które potem są ruchane przez zwierzęta..!
odradzam a ja robię rozbrat z powieściami i odpocznę trochę czasu przy pozycjach filozoficznych i historycznych...
i długo zwlekałem z zabraniem się z tę powieść, bo tak czułem, że nie ma co wchodzić w świat brudnego Śląska...
powieść Joanny Bator wstrząsnęła mną do granic możliwości choć tak naprawdę to uważam, że jest gówniana, bo autorka wrzuciła w książkę wszystko co jej przyszło do głowy więc sporymi fragmentami książka jest po prostu idiotyczna :-(
ale jest też poruszająca, dziwna, niepokojąca ale głównie jest obrzydliwa, straszna i okropnie smutna.... i pozamiatała mną...
ale łatwo wzbudzić w czytelniku rozpacz pisząc o porwaniach małych dzieci, które potem są ruchane przez zwierzęta..!
odradzam a ja robię rozbrat z powieściami i odpocznę trochę czasu przy pozycjach filozoficznych i historycznych...
i długo zwlekałem z zabraniem się z tę powieść, bo tak czułem, że nie ma co wchodzić w świat brudnego Śląska...
WTOREK, 19 WRZEŚNIA 2017
wtorek
Veturilo
po raz pierwszy przydał mi się system wypożyczalni rowerów miejskich albowiem wychodząc z pracy odkryłem minimalną ilość powietrza w kole więc jechałem od stacji do stacji dopompowując rower... fajnie oprócz tego, że w jednej stacji była zepsuta pompka i spuściła mi całkiem powietrze i do kolejnej musiałem drałować z buta :-(
choroba
dziś wirus żołądkowy przeniósł się z Miko na Niko i choroba zaatakowała z całą mocą więc martwimy się, bo wymioty i rozwolnienie u takiego małego dziecka to niebezpieczeństwo :-(
Masterchef
urządziliśmy sobie maraton tego programu, dwa odcinki edycji polskiej i dwa amerykańskie, lubię programy kulinarne ale rzucanie talerzami przez Magdę Gessler to już przesada i wygląda to żałośnie...
Legia
miałem już nie pisać o klubie ale decyzja o wyrzuceniu trenera zasmuciła mnie a powołanie na to stanowisko jakiegoś chorwackiego pajaca, który nigdy nie prowadził drużyny seniorskiej - szokuje i utwierdza w podejrzeniu, że właściciel Legii całkiem oszalał :-(
po raz pierwszy przydał mi się system wypożyczalni rowerów miejskich albowiem wychodząc z pracy odkryłem minimalną ilość powietrza w kole więc jechałem od stacji do stacji dopompowując rower... fajnie oprócz tego, że w jednej stacji była zepsuta pompka i spuściła mi całkiem powietrze i do kolejnej musiałem drałować z buta :-(
choroba
dziś wirus żołądkowy przeniósł się z Miko na Niko i choroba zaatakowała z całą mocą więc martwimy się, bo wymioty i rozwolnienie u takiego małego dziecka to niebezpieczeństwo :-(
Masterchef
urządziliśmy sobie maraton tego programu, dwa odcinki edycji polskiej i dwa amerykańskie, lubię programy kulinarne ale rzucanie talerzami przez Magdę Gessler to już przesada i wygląda to żałośnie...
Legia
miałem już nie pisać o klubie ale decyzja o wyrzuceniu trenera zasmuciła mnie a powołanie na to stanowisko jakiegoś chorwackiego pajaca, który nigdy nie prowadził drużyny seniorskiej - szokuje i utwierdza w podejrzeniu, że właściciel Legii całkiem oszalał :-(
PONIEDZIAŁEK, 18 WRZEŚNIA 2017
zebranie
dziś zaliczyliśmy nowość czyli zebranie lokatorów naszego bloku w celu wybrania nowej rady domu... i było mi fajnie, bo chcieli abym kandydował (nie zgodziłem się ze względu na Dzieci) i dowiedziałem się wielu spraw dotyczących osiedla a Miko na moich kolanach głosował jak ta lala... tylko tam w tym towarzystwie mnóstwo jakiś antagonizmów - dla nas niezrozumiałych?
jedno jest pewne, super że nie mieszkamy na ostatnim pietrze, bo tam dach przecieka :-(
jedno jest pewne, super że nie mieszkamy na ostatnim pietrze, bo tam dach przecieka :-(
NIEDZIELA, 17 WRZEŚNIA 2017
trudna podróż
zwykle Żona kieruje autem gdy wracamy z weekendów ale dziś ja prowadziłem i to była masakra, bo strasznie lało a ja jechałem autostradami i miałem prawdziwego stracha, bo co najmniej dziesięciu pojebanym kierowcom zabrałbym prawo jazdy - takie tworzyli zagrożenie na drodze :-(
jest też plus takiej podróży, bo trochę się zmęczyłem i przestraszyłem i po powrocie nie myślę o tym, że to koniec weekendu tylko jestem po prostu zadowolony, że jesteśmy w domu ;-)
jest też plus takiej podróży, bo trochę się zmęczyłem i przestraszyłem i po powrocie nie myślę o tym, że to koniec weekendu tylko jestem po prostu zadowolony, że jesteśmy w domu ;-)
SOBOTA, 16 WRZEŚNIA 2017
ciągle coś :-(
Mama wyszła ze szpitala (będziemy teraz czekać na wyniki) ale dziś Chłopcy się zatruli i Miko wymiotował trzy razy z dziadkami na wycieczce a Niko raz z nami :-(
tak więc trudno ucieszyć się z atrakcji jakie przygotowałem nad jezioro:
na szczęście pod wieczór jest lepiej wiec zbieraliśmy z Żoną grzyby ale nigdy więcej nie będę ciął maślaków, bo za dużo z nimi roboty ;-(
tak więc trudno ucieszyć się z atrakcji jakie przygotowałem nad jezioro:
na szczęście pod wieczór jest lepiej wiec zbieraliśmy z Żoną grzyby ale nigdy więcej nie będę ciął maślaków, bo za dużo z nimi roboty ;-(
PIĄTEK, 15 WRZEŚNIA 2017
wyjazd
przyjechaliśmy na działkę nad jeziora ale nie jest to miły letni wypad...
tylko jesienna, smutna szaruga, bo moja Mama znowu trafiła do szpitala :-(
tylko jesienna, smutna szaruga, bo moja Mama znowu trafiła do szpitala :-(
CZWARTEK, 14 WRZEŚNIA 2017
spotkanie
wpadła dziś do nas moja była przyjaciółka - była w sensie miniona bo wyjechała w styczniu do Anglii więc jeśli nie wróci to nie ma o czym gadać a ja mam w nosie spotykanie się przez Sieć i jest mi ogólnie przykro, bo to była dla mnie najbliższa osoba poza Rodziną... ale z drugiej strony nie mogę mieć pretensji, bo wyjechała za pracą oraz do swojej dziewczyny...
tak czy siak średnio a kac jutro gwarantowany :-(
tak czy siak średnio a kac jutro gwarantowany :-(
ŚRODA, 13 WRZEŚNIA 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz