CZWARTEK, 24 WRZEŚNIA 2015
początek urlopu
obudziłem się dziś zmęczony po tych trzech dniach kuśtykania więc odprowadziłem Synka do przedszkola, zrobiłem zakupy i wróciłem do domu leniuchować przekreślając tym samym plany dłuższej wycieczki ale oczywiście rower upomniał się o swoje i przejechaliśmy 40 kilometrów, potem odbiór Miko, plac zabaw, godzinna rozmowa telefoniczna z Przyjaciółką (która odbierając Mikołaja z przedszkola przez kilkanaście dni zżyła się nim bardziej niż opiekunka przez dwa lata...)
a teraz czekamy na Małżonkę z pracy, będę gotował kolację i powoli trzeba się pakować...
a teraz czekamy na Małżonkę z pracy, będę gotował kolację i powoli trzeba się pakować...
ŚRODA, 23 WRZEŚNIA 2015
ryzykownie
zaczynam jutro urlop więc wymyśliłem, że pojedziemy w piątek do Kazimierza Dolnego na dłuższy weekend, bo w sumie nigdzie w tym roku nie byliśmy nie licząc podmiejskich wycieczek i działki rodziców... ale mam ogromne wątpliwości, bo Ania choruje i choruje i nic się nie polepsza, Mikołaj znowu dostał kataru a być w obcej kwaterze podczas choroby to nic fajnego, poza tym dni już krótkie, pogoda niepewna i w ogóle pod koniec września to ja chyba nigdy nie wyjeżdżałem z rowerami...
ale Żona zadecydowała, że jedziemy więc zarezerwowałem trzy noclegi i cieszę się, bo jestem podekscytowany wyjazdem ale martwię się jednocześnie ;-)
ale Żona zadecydowała, że jedziemy więc zarezerwowałem trzy noclegi i cieszę się, bo jestem podekscytowany wyjazdem ale martwię się jednocześnie ;-)
WTOREK, 22 WRZEŚNIA 2015
zwolnienie
naprawdę zasłużyłem na to pieprzone zwolnienie, bo nie byłem na L4 przynajmniej od 6-7 lat a tym razem być może przysługiwałoby mi podwójnie, bo zacząłem kaszleć i nie wiem czy się nie rozchoruję jako i Małżonka? no i miałem nawet plan aby w poniedziałek po pracy znowu zaatakować SOR ale jak się nasłuchałem od ludzi, że na oddziałach ratowniczych zwykle czeka się co najmniej 8 godzin to odpuściłem, bo w czwartek zaczynam urlop więc jakoś się przemęczę...
od tego kuśtykania wszystko mnie boli i strzyka mi w plecach, w drugiej nodze, w pachwinach a chora noga najlepiej się czuję na rowerze, bo wtedy nic nie boli, nie uwiera i nie psuje komfortu ;-)
od tego kuśtykania wszystko mnie boli i strzyka mi w plecach, w drugiej nodze, w pachwinach a chora noga najlepiej się czuję na rowerze, bo wtedy nic nie boli, nie uwiera i nie psuje komfortu ;-)
NIEDZIELA, 20 WRZEŚNIA 2015
SOR
spędziłem dziś w szpitalu ponad trzy godziny i uzyskałem tylko prześwietlenie nogi, bo potem lekarz poszedł na wielogodzinną operację nadgarstka i nie wytrzymałem psychicznie myśli, że będę tam musiał siedzieć dalej od 3 do 8 godzin i wróciłem do domu...
no i kicha, bo nie mam zwolnienia ani nie widziałem zdjęcia rentgenowskiego i muszę iść jutro do pracy i nie mam pojęcia jak dam radę?
a system opieki zdrowotnej jest po prostu chory i moja Mama mówiła mi kiedyś, że przemiana izb przyjęć w szpitalne oddziały ratunkowe to był zły pomysł, który dzisiaj przetestowałem i wkurwienie mnie bierze jak pomyślę, że całe życie płaci się na NFZ a jak coś się stanie to nie dostaje się wystarczającej pomocy :-(
no i kicha, bo nie mam zwolnienia ani nie widziałem zdjęcia rentgenowskiego i muszę iść jutro do pracy i nie mam pojęcia jak dam radę?
a system opieki zdrowotnej jest po prostu chory i moja Mama mówiła mi kiedyś, że przemiana izb przyjęć w szpitalne oddziały ratunkowe to był zły pomysł, który dzisiaj przetestowałem i wkurwienie mnie bierze jak pomyślę, że całe życie płaci się na NFZ a jak coś się stanie to nie dostaje się wystarczającej pomocy :-(
SOBOTA, 19 WRZEŚNIA 2015
w domu
piękna pogoda a my nie możemy wyjść z naszego kwadratu, bo Ania leży chora a ja też właściwie leżę, bo nie mogę chodzić przez skręconą nogę :-(
robimy maraton nagranych filmów i programów z telewizji ale ogólnie mamy beznadziejny dzień...
robimy maraton nagranych filmów i programów z telewizji ale ogólnie mamy beznadziejny dzień...
PIĄTEK, 18 WRZEŚNIA 2015
koszmarny piątek
Mikołaj cały czas okropnie kaszle, Ania zaraziła się od Syna i choruje a ja skręciłem sobie dzisiaj nogę i tak strasznie mnie bolało, że nażarłem się silnych prochów (jeszcze po Babci) i czuję się jak w malignie :-(
najgorsze, że nie wiem co dalej, trzeba będzie chyba jutro jechać na ostry dyżur...?
najgorsze, że nie wiem co dalej, trzeba będzie chyba jutro jechać na ostry dyżur...?
CZWARTEK, 17 WRZEŚNIA 2015
wolne
nie miałem dziś z kim zostawić Mikołaja więc wykorzystałem ostatni dzień "na dziecko" i było nawet fajnie, poleniuchowaliśmy w domu, potem pojechaliśmy na przejażdżkę na rowerze (26 kilometrów) a skończyliśmy aktywności na placu zabaw... teraz czekamy na Anię i wieczorny mecz w pucharach i nawet dobrze się złożyło z tym wolnym dniem, bo wpadli do nas wczoraj znajomi na wódkę więc mogłem spokojnie odpocząć...
ale najważniejsze, że Syn lepiej się czuje i wprawdzie jeszcze kaszle ale już nie gorączkuje i wygląda dobrze :-)
ale najważniejsze, że Syn lepiej się czuje i wprawdzie jeszcze kaszle ale już nie gorączkuje i wygląda dobrze :-)
ŚRODA, 16 WRZEŚNIA 2015
WTOREK, 15 WRZEŚNIA 2015
PONIEDZIAŁEK, 14 WRZEŚNIA 2015
Miko znowu chory
tym razem na poważnie z kaszlem, gorączką, katarem i wizytą u lekarza....
martwimy się :-(
martwimy się :-(
NIEDZIELA, 13 WRZEŚNIA 2015
ponton
uratował nam koniec weekendu, bo mieliśmy z Anią wielką frajdę z tej łajby ;-)
a ja w przypływie dobrego humoru nawet się wykąpałem we wrześniowym jeziorze!
a ja w przypływie dobrego humoru nawet się wykąpałem we wrześniowym jeziorze!
SOBOTA, 12 WRZEŚNIA 2015
pogoda
mamy niefart, bo jest dzisiaj okropnie zimno i deszczowo a ja się łudziłem, że popływam w jeziorze ale w taką pogodę to nawet nie chce mi się pompować pożyczonego pontonu, do którego dokupiłem wczoraj wiosła :-(
... tak więc Mikołaj pojechał z dziadkami na wycieczkę a my graliśmy długo w Carcassonne i błyskotliwie wygrałem dwa razy a Żonka na to prawię się rozpłakała, że ona to nigdy nie miała w życiu szczęścia i że ciągle ma pod górę i pod wiatr... uf...
i tak to mija sobie wyjazdowa sobota ;-)
... tak więc Mikołaj pojechał z dziadkami na wycieczkę a my graliśmy długo w Carcassonne i błyskotliwie wygrałem dwa razy a Żonka na to prawię się rozpłakała, że ona to nigdy nie miała w życiu szczęścia i że ciągle ma pod górę i pod wiatr... uf...
i tak to mija sobie wyjazdowa sobota ;-)
PIĄTEK, 11 WRZEŚNIA 2015
wypad
lecimy dziś wieczorem do dziadków i zastanawiam się jaką temperaturę ma teraz woda i czy dam radę popływać w jeziorze?
poza tym pożyczyliśmy ponton ale bez wioseł a ja miałbym chęć popić piwko w aucie jako pasażer ale muszę kierować, bo w ogóle zapomnę jak to się robi ;-)
poza tym pożyczyliśmy ponton ale bez wioseł a ja miałbym chęć popić piwko w aucie jako pasażer ale muszę kierować, bo w ogóle zapomnę jak to się robi ;-)
CZWARTEK, 10 WRZEŚNIA 2015
poranki
myślałem, że będzie gorzej choć różowo też nie jest, bo Mikołaj jest strasznie oporny przy rannym wstawaniu a mi przypada niewdzięczna rola wyganiania go z łóżka i serce mi się kraja, bo ja sam potrzebuję kogoś aby mnie wygonił z ciepłej pościeli, bo bardzo nie lubię poranków.... a tymczasem Żonka pstryka sobie w komputerze w salonie... ale muszę jej zwrócić honor, bo potem cały Mikołaj przypada na nią a ja piję kawę i próbuję się obudzić...
ale za to szalenie lubię jak odprowadzam Synka do przedszkola, bo jadę powolutku na rowerze, Mikołaj biegnie na swoim rowerku, uśmiechnięty i radosny a jest ciepły, słoneczny wrześniowy poranek... trwaj chwilo, trwaj....
po czym przywala się koleś ze straży miejskiej, że rowery się przeprowadza (!) po przejściu dla pieszych.... a ja prędzej nauczę Syna - Miko - można jeździć ale uważaj na cweli w mundurach - niż będę stosował absurdalne antyrowerowe prawa :-(
ale za to szalenie lubię jak odprowadzam Synka do przedszkola, bo jadę powolutku na rowerze, Mikołaj biegnie na swoim rowerku, uśmiechnięty i radosny a jest ciepły, słoneczny wrześniowy poranek... trwaj chwilo, trwaj....
po czym przywala się koleś ze straży miejskiej, że rowery się przeprowadza (!) po przejściu dla pieszych.... a ja prędzej nauczę Syna - Miko - można jeździć ale uważaj na cweli w mundurach - niż będę stosował absurdalne antyrowerowe prawa :-(
ŚRODA, 09 WRZEŚNIA 2015
jesiennie
pogoda wpadła z jednej (upalnej) ostateczności w drugą czyli jest zimno i deszczowo jak w listopadzie :-(
w poniedziałek nie pojechałem do pracy na rowerze, bo strasznie lało to w nagrodę wracałem półtorej godziny autobusem do domu, bo korki tej jesieni biją wszelkie rekordy jakie widziałem w tym mieście, tak więc wróciłem do roweru i wczoraj paskudnie zmokłem ale lepiej przez 30 minut moknąć niż przez 90 nudzić się w komunikacji...
poza tym twardo chodzę z Synem na spacery ale jest już coraz ciemniej i nieprzyjemniej a ze spacerowych wieści to przeszedłem w zeszłym tygodniu na nogach kilka kilometrów aby pocałować klamkę sklepu rowerowego a jeszcze wcześniej mieliśmy nagły i pierwszy w terenie atak kupy u Mikołaja ale na szczęście knajpa była blisko i świetnie sobie poradziliśmy ;-)
w poniedziałek nie pojechałem do pracy na rowerze, bo strasznie lało to w nagrodę wracałem półtorej godziny autobusem do domu, bo korki tej jesieni biją wszelkie rekordy jakie widziałem w tym mieście, tak więc wróciłem do roweru i wczoraj paskudnie zmokłem ale lepiej przez 30 minut moknąć niż przez 90 nudzić się w komunikacji...
poza tym twardo chodzę z Synem na spacery ale jest już coraz ciemniej i nieprzyjemniej a ze spacerowych wieści to przeszedłem w zeszłym tygodniu na nogach kilka kilometrów aby pocałować klamkę sklepu rowerowego a jeszcze wcześniej mieliśmy nagły i pierwszy w terenie atak kupy u Mikołaja ale na szczęście knajpa była blisko i świetnie sobie poradziliśmy ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz