PIĄTEK, 22 STYCZNIA 2016
centrowanie koła
od początku tygodnia tylne koło w rowerze było w coraz gorszym stanie i dzisiaj tak tarło, że ciężko się jechało więc po pracy kupiłem klucz do szprych (w drugim sklepie a w żadnym nie chcieli wycentrować koła na miejscu) i zacząłem pod sklepem naprawiać koło chociaż nie mam bladego pojęcia o centrowaniu kół...
ale jakimś cudem przy moim ogromnym zdziwieniu tak ładnie naprawiłem koło, że przestało o cokolwiek obcierać (!) więc wsiadłem na rower i jadę, jestem bezmiernie z siebie zadowolony, wręcz dumny i po kilku kilometrach uwierzyłem w swój geniusz, że wycentruję to koło całkowicie, bo ciągle trochę biło...
niestety druga naprawa doprowadziła do tego, że koło w ogóle się przestało obracać i musiałem zatargać rower do serwisu na osiedlu gdzie koleś mi powiedział, że tak rozcentrowanego koła to jeszcze nie widział i chyba będzie potrzebna nowa obręcz a ja jestem wściekły na siebie - po cholerę się drugi raz dotykałem do tego koła skoro było dobrze? :-(
inna sprawa, że zaczyna teraz wychodzić kupno najtańszego roweru, bo koło przejechało ze 4,5 tysiąca km, było naprawiane miesiąc temu i znowu się zepsuło? trochę słabo, bo jak kupowałem poprzedni rower to na początku przynajmniej ze dwa lata nie byłem w serwisie.....
ale jakimś cudem przy moim ogromnym zdziwieniu tak ładnie naprawiłem koło, że przestało o cokolwiek obcierać (!) więc wsiadłem na rower i jadę, jestem bezmiernie z siebie zadowolony, wręcz dumny i po kilku kilometrach uwierzyłem w swój geniusz, że wycentruję to koło całkowicie, bo ciągle trochę biło...
niestety druga naprawa doprowadziła do tego, że koło w ogóle się przestało obracać i musiałem zatargać rower do serwisu na osiedlu gdzie koleś mi powiedział, że tak rozcentrowanego koła to jeszcze nie widział i chyba będzie potrzebna nowa obręcz a ja jestem wściekły na siebie - po cholerę się drugi raz dotykałem do tego koła skoro było dobrze? :-(
inna sprawa, że zaczyna teraz wychodzić kupno najtańszego roweru, bo koło przejechało ze 4,5 tysiąca km, było naprawiane miesiąc temu i znowu się zepsuło? trochę słabo, bo jak kupowałem poprzedni rower to na początku przynajmniej ze dwa lata nie byłem w serwisie.....
CZWARTEK, 21 STYCZNIA 2016
dla odmiany...
... pojechałem dziś do pracy autobusem, bo wczoraj odczułem przesyt tego kopania się ze śniegiem na rowerze i dziś rano odczułem spowolnienie czasu, bo zwykle zawożę Syna do przedszkola w foteliku a dzisiaj szliśmy i szliśmy i szliśmy, jeny...
poza tym dla odmiany od siedzenia w domu wyciągnąłem Rodzinę aby przyjechali do mnie do centrum po mojej pracy i poszliśmy na spacer i choć Żona marudziła, że jej zimno a Syn chciał wciąż "do momu" to i tak jestem zadowolony, że się trochę przewietrzyliśmy (w sensie dosłownym też, bo mocno wiało nad Rzeką ;-))
poza tym dla odmiany od siedzenia w domu wyciągnąłem Rodzinę aby przyjechali do mnie do centrum po mojej pracy i poszliśmy na spacer i choć Żona marudziła, że jej zimno a Syn chciał wciąż "do momu" to i tak jestem zadowolony, że się trochę przewietrzyliśmy (w sensie dosłownym też, bo mocno wiało nad Rzeką ;-))
ŚRODA, 20 STYCZNIA 2016
Gwiezdne Wojny
jestem z pokolenia, dla którego klasyczna trylogia GW czyli epizody IV - VI były najważniejszymi filmami dzieciństwa a kto wie czy nie całego życia? więc z niepokojem i podekscytowaniem udałem się na nową odsłonę GW pod tytułem "Przebudzenie Mocy".
no i ogólnie rzecz ujmując jestem zadowolony, bo dostałem produkt jakiego oczekiwałem, podkreślone wszystkie smaczki tamtych części, wartka akcja choć prawdę mówiąc mogli się trochę bardziej postarać pisząc scenariusz, bo intryga jest w sumie idiotyczna a kilka scen w filmie stoi na żenującym poziomie ale najważniejsze, że moi bohaterowie z młodości powrócili i film fajnie się oglądało z łezką sentymentu w oku ;-)
a ja wracając z kina tak sobie pomyślałem, że te wszystkie młodsze ode mnie pokolenia dzieci mają ciekawiej, bo w osiedlowym kiosku można kupić więcej zabawek niż ja miałem przez całe życie ale z drugiej strony nikt nigdy się tak nie ucieszy z żadnej zabawki jak ja gdy za komuny udało mi się kupić jakąś figurkę z Gwiezdnych Wojen, na które polowałem po całym mieście...
no i ogólnie rzecz ujmując jestem zadowolony, bo dostałem produkt jakiego oczekiwałem, podkreślone wszystkie smaczki tamtych części, wartka akcja choć prawdę mówiąc mogli się trochę bardziej postarać pisząc scenariusz, bo intryga jest w sumie idiotyczna a kilka scen w filmie stoi na żenującym poziomie ale najważniejsze, że moi bohaterowie z młodości powrócili i film fajnie się oglądało z łezką sentymentu w oku ;-)
a ja wracając z kina tak sobie pomyślałem, że te wszystkie młodsze ode mnie pokolenia dzieci mają ciekawiej, bo w osiedlowym kiosku można kupić więcej zabawek niż ja miałem przez całe życie ale z drugiej strony nikt nigdy się tak nie ucieszy z żadnej zabawki jak ja gdy za komuny udało mi się kupić jakąś figurkę z Gwiezdnych Wojen, na które polowałem po całym mieście...
WTOREK, 19 STYCZNIA 2016
murzynek
uwaga, uwaga moja Ania w 7 roku związku upiekła swoje pierwsze ciasto :-)
zażyczyłem sobie "murzynka", bo lubię to ciasto, bo moja Mama je piekła jako jedyne zresztą, przynajmniej za komuny...
a ciasto smakowało świetnie, dziękuję Żono :-)
zażyczyłem sobie "murzynka", bo lubię to ciasto, bo moja Mama je piekła jako jedyne zresztą, przynajmniej za komuny...
a ciasto smakowało świetnie, dziękuję Żono :-)
PONIEDZIAŁEK, 18 STYCZNIA 2016
bez roweru do pracy
poniedziałek i zaśnieżone ścieżki rowerowe sprawiły, że pojechałem do pracy autobusem.... no i przy powrocie gdy biegłem na przystanek to się przewróciłem o zaspę i podarłem spodnie na kolanie a Żona się ze mnie naśmiewa więc jutro spróbuję pojechać na rowerze....
NIEDZIELA, 17 STYCZNIA 2016
kiepska niedziela
po śniadaniu przez dwa kwadranse zastanawiałem się co dalej robić a gdy postanowiłem kupić sanki dla Mikołaja to następne 4 kwadranse wisieliśmy z Żoną na telefonie obdzwaniając wszystkie supermarkety i sklepy sportowe w mieście czy mają w sprzedaży sanki ale wszędzie słyszeliśmy negatywną odpowiedź.... więc wyszedłem na rower, objechałem okoliczne sklepy narciarskie i zabawkowe ale bez efektu więc po 12 kilometrach wróciłem i wyciągnąłem Anię i Miko na spacer do pizzerii na nowym osiedlu ale niestety pizza była przypalona i twarda a do tego ktoś mi zajebał przednie światło przy rowerze, który był przypięty przed lokalem więc jest mi przykro :-(
SOBOTA, 16 STYCZNIA 2016
PIĄTEK, 15 STYCZNIA 2016
wódka po pracy
robimy dziś spotkanie urodzinowo-imieninowe po fajrancie z kolegami z pracy ale po kłótniach na ostatnim pikniku niespecjalnie się na nie cieszę choć tym razem sytuacja w robocie jako tako się uspokoiła (chujowo ale stabilnie ;-)) więc powinno być miło a wspominam o tym, bo w moim zwiędłym życiu towarzyskim jest to jakieś tam wydarzenie i już wczoraj ugotowałem barszcz biały na jutro rano ;-)
CZWARTEK, 14 STYCZNIA 2016
Panasonic ma 10 lat
uwielbiam ten aparat, bo po pierwsze kupowaliśmy go razem z Siostrą tuż przed jej śmiercią więc czuje się z nim związany emocjonalnie a po drugie w obecnych czasach gdy elektronikę produkuję się aby tylko dociągnęła do końca gwarancji to 10 lat robi wrażenie i choć bateria nie trzyma tak jak kiedyś i zoom działa tylko w dwóch położeniach to i tak Panasonic robi lepsze zdjęcia od o wiele nowszego Nikona co też mamy... a przeżył upały, mrozy, deszcze, liczne upadki i ciągłe obijanie się w futerale przy bagażniku rowerowym ;-)
ŚRODA, 13 STYCZNIA 2016
nerwy
poszliśmy dziś do lekarza na umówioną wcześniej wizytę kontrolną do prywatnego otolaryngologa, u którego byliśmy na początku grudnia... no i niby nic takiego ale wizyta jest droższa w tym roku o 10 złotych (czemu skoro inflacja jest minimalna a wizyta kosztowała już spore 120 złotych?) pani doktor spóźnia się się pół godziny i aplikuje badanie polegające na włożeniu w ucho czegoś przez 5 sekund i to kosztuje dodatkowe 30 zł więc trochę to była dla nas przesada granicząca z naciąganiem...
no.. ale mniejsza z tym, wieści są takie, że w tej chwili z uszami Syna jest lepiej ale pani doktor powiedziała, że ta straszna choroba z jesieni w każdej chwili może wrócić i nie ma się co nastawiać... ale przynajmniej wiadomo tyle, że w domu Miko wraca do zdrowia i to jest podobno dobra wiadomość więc wyszliśmy z zatłoczonej i niefajnej przychodni w umiarkowanie dobrych nastrojach...
a potem zadzwoniła moja Mama... no i dostaliśmy wielki opierdol za to, że chcemy wysłać jutro Mikołaja do przedszkola (w tajemnicy przed babcią chodzi już od poniedziałku) i w sumie skończyło się kłótnią, bo ja będę bronił swojego zdania, że Syn musi chodzić do przedszkola, które potwierdziła zresztą pani doktor mówiąc, że wcześniej czy później trzeba się z tym zmierzyć, z chorobami, ze skupiskami ludzi etc... ale mojej Mamy to nie przekonuje i insynuuje że jesteśmy złymi rodzicami i ma poważny argument w stylu, że doprowadziliśmy Mikołaja przez zaniedbanie do szpitala choć tak naprawdę to jej interwencja i wizyta u jej lekarza pogorszyła zdrowie, bo późniejsi lekarze mówili że sterydy w zastrzykach jakie dostawał były błędem lekarskim? i mógłbym dalej tak prowadzić taką autoterapię ale fakty są takie, że: Mikołaj ma katar a ja mam nerwy jak postronki :-(
no.. ale mniejsza z tym, wieści są takie, że w tej chwili z uszami Syna jest lepiej ale pani doktor powiedziała, że ta straszna choroba z jesieni w każdej chwili może wrócić i nie ma się co nastawiać... ale przynajmniej wiadomo tyle, że w domu Miko wraca do zdrowia i to jest podobno dobra wiadomość więc wyszliśmy z zatłoczonej i niefajnej przychodni w umiarkowanie dobrych nastrojach...
a potem zadzwoniła moja Mama... no i dostaliśmy wielki opierdol za to, że chcemy wysłać jutro Mikołaja do przedszkola (w tajemnicy przed babcią chodzi już od poniedziałku) i w sumie skończyło się kłótnią, bo ja będę bronił swojego zdania, że Syn musi chodzić do przedszkola, które potwierdziła zresztą pani doktor mówiąc, że wcześniej czy później trzeba się z tym zmierzyć, z chorobami, ze skupiskami ludzi etc... ale mojej Mamy to nie przekonuje i insynuuje że jesteśmy złymi rodzicami i ma poważny argument w stylu, że doprowadziliśmy Mikołaja przez zaniedbanie do szpitala choć tak naprawdę to jej interwencja i wizyta u jej lekarza pogorszyła zdrowie, bo późniejsi lekarze mówili że sterydy w zastrzykach jakie dostawał były błędem lekarskim? i mógłbym dalej tak prowadzić taką autoterapię ale fakty są takie, że: Mikołaj ma katar a ja mam nerwy jak postronki :-(
PONIEDZIAŁEK, 11 STYCZNIA 2016
przedszkole
po dłuuugiej przerwie puściliśmy Synka do przedszkola...
Miko zadowolony a my teraz będziemy żyć w strachu o zdrowie naszego Dziecka...
Miko zadowolony a my teraz będziemy żyć w strachu o zdrowie naszego Dziecka...
NIEDZIELA, 10 STYCZNIA 2016
niedziela
trudno mi uwierzyć, że gdy byliśmy w ciąży z Mikołajem jeździliśmy na rowerach, penetrowaliśmy kilka godzin twierdze w śniegu po pas, ciągle wyskakiwaliśmy na spacer, wycieczkę samochodową lub rower a teraz gdy Okruszek jest w brzuchu Ania w ogóle na nic nie ma siły, męczy się szybko i wczorajszy spacer dużo ją kosztował...
więc dzisiaj gdy Syn wykazał ZERO entuzjazmu na spacer z tatą (nic dziwnego wczoraj po pięciu minutach od wyjścia z domu powiedział: "nie chce pacerować, chcę do momu" ;-)) to sam wyskoczyłem na rower z wielką przyjemnością, bo dawno nie jeździłem gdzieś indziej niż trasa dom-praca, tylko że późno wyszedłem i dostałem długą listę zakupów do zrobienia więc wykręciłem tylko 20 kilometrów ale było miło i przyjemnie (nie dotyczy wiatru w twarz)
więc dzisiaj gdy Syn wykazał ZERO entuzjazmu na spacer z tatą (nic dziwnego wczoraj po pięciu minutach od wyjścia z domu powiedział: "nie chce pacerować, chcę do momu" ;-)) to sam wyskoczyłem na rower z wielką przyjemnością, bo dawno nie jeździłem gdzieś indziej niż trasa dom-praca, tylko że późno wyszedłem i dostałem długą listę zakupów do zrobienia więc wykręciłem tylko 20 kilometrów ale było miło i przyjemnie (nie dotyczy wiatru w twarz)
SOBOTA, 09 STYCZNIA 2016
spacer
ponury dzień ale dwugodzinny spacer zaliczony, tym razem w komplecie rodzinnym ale niestety spacer zakończony przykrością, bo plan był taki, że pójdziemy po spacerze do knajpy, w której goszczę przed i po meczach ale okazało się, że knajpy już kurwa nie ma... po powrocie do domu wywiedziałem się wśród kibiców i okazało się, że przejęła to firma posiadająca kilka ekskluzywnych restauracji więc zniknęła moja ostatnia knajpa w mieście, knajpa z tradycją, bo tam po każdym meczu bawili piłkarze Legii w latach 80 i 90 ale w Warszawie urzędnicy mają w dupie tradycję, historię i upodobania mieszkańców, pozwolili na rozpieprzenie tylu wartościowych budynków, pozwolili na likwidację wszystkich moich ulubionych miejsc, pieprzony chaos pod każdym względem, miasto developerów i samochodów, miasto coraz mniej przyjazne dla człowieka, miasto, w którym zaczynam się czuć obco i nieciekawie :-(
i tak to jest pojechać na spacer "na miasto" :-(
i tak to jest pojechać na spacer "na miasto" :-(
PIĄTEK, 08 STYCZNIA 2016
polityka
nie chce mi się o tym pisać co dzieje się w polskiej polityce, bo mam do powiedzenia banały w stylu: skurwysyny objęły władzę i robią pełzający zamach stanu... - lub - wszystko do tego zmierzało od lat więc nie rozumiem tego powszechnego zdziwienia, że jest jak jest?? a nowy ruch społeczny KOD jest dla mnie trochę żenujący...
ale martwię się, że ten mały bydlak, który teraz wszystkim rządzi ma plan, że zostanie królem i mówię to całkiem poważnie, bo skoro na początek zaatakował Trybunał Stanu to co mu przeszkodzi zmienić konstytucję? ma już państwowe media, wojsko, policję, zaraz nastąpi izolacja Polski w Europie i będzie robił co chce :-(
przykro mi się o tym wszystkim myśli i mogę tylko kurwić na ten głupi naród, że tak zadecydował idąc lub nie na wybory, ale cóż.. "..Hitler i Stalin zrobili co swoje..."
na szczęście mam Synka i ciężarną Żonę więc mam inne problemy na głowie więc to wszystko oglądam trochę jakby w kinie... choć jakiś wkurw jest non-stop, bo uszy pękają jak się słucha wiadomości i na przykład już przyczepili do rowerzystów, że coś tam coś tam... bo wszak powszechnie wiadomo, że "wszystkiemu winni są Żydzi, masoni i cykliści"
a magiczne KOŁO CZASU wróciło, bo Smoleń znów aktualny :-(
...Teraz z dziadkiem kupiliśmy „Młodego Technika” i na podwórku pershinga stawiamy. Mówię ci, jak pieprznę, to się mogę tylko o jedno biurko pomylić. Jak zdążą, to coś o tym napiszą...
ale martwię się, że ten mały bydlak, który teraz wszystkim rządzi ma plan, że zostanie królem i mówię to całkiem poważnie, bo skoro na początek zaatakował Trybunał Stanu to co mu przeszkodzi zmienić konstytucję? ma już państwowe media, wojsko, policję, zaraz nastąpi izolacja Polski w Europie i będzie robił co chce :-(
przykro mi się o tym wszystkim myśli i mogę tylko kurwić na ten głupi naród, że tak zadecydował idąc lub nie na wybory, ale cóż.. "..Hitler i Stalin zrobili co swoje..."
na szczęście mam Synka i ciężarną Żonę więc mam inne problemy na głowie więc to wszystko oglądam trochę jakby w kinie... choć jakiś wkurw jest non-stop, bo uszy pękają jak się słucha wiadomości i na przykład już przyczepili do rowerzystów, że coś tam coś tam... bo wszak powszechnie wiadomo, że "wszystkiemu winni są Żydzi, masoni i cykliści"
a magiczne KOŁO CZASU wróciło, bo Smoleń znów aktualny :-(
...Teraz z dziadkiem kupiliśmy „Młodego Technika” i na podwórku pershinga stawiamy. Mówię ci, jak pieprznę, to się mogę tylko o jedno biurko pomylić. Jak zdążą, to coś o tym napiszą...
ŚRODA, 06 STYCZNIA 2016
święto
przyjemnie... wstałem zrobiłem śniadanie, obejrzałem nagrany w niedziele Turniej 4 Skoczni i poszedłem z Synkiem na 2,5 godzinny spacer i było fajnie, bo -5 stopni zdaje się upałem w porównaniu z temperaturami ostatnich dni ;-)
teraz czas na produkcję sałatki jarzynowej i Strogonova oraz ostatni konkurs TCS - tym razem na żywo ;-) Polacy beznadziejni jak na razie :-(
teraz czas na produkcję sałatki jarzynowej i Strogonova oraz ostatni konkurs TCS - tym razem na żywo ;-) Polacy beznadziejni jak na razie :-(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz