środa, 31 lipca 2019

maraton

rozpocząłem mój maraton po lekarzach, bo mam 4 wizyty w trzy dni i bardzo chciałbym usłyszeć diagnozę co mi było/jest..?

biedni ci moi Chłopcy, bo muszę ich ciągać ze sobą i tak jak dzisiaj jedyną atrakcję jaką mogłem im zaoferować po dwóch wizytach w przychodniach był banalny plac zabaw ale przy okazji zaliczyliśmy sentymentalny spacer, bo pokazałem Synom mój pierwszy blok, w którym mieszkałem, podstawówkę i osiedle gdzie mieszkała moja Babcia.

wtorek, 30 lipca 2019

basen

pojechaliśmy na baseny pod miastem a tam brodzik i kolejna (największa po remoncie) atrakcja zamknięta, bo znowu jakieś dziecko się zesrało - normalna rzecz, są beznadziejni rodzice ale też tacy, którym się coś takiego wydarzy - problem w tym, że procedura ponownego otwarcia tych instalacji trwa tygodnie, bo Sanepid nie jest skłonny do szybkich działań tak więc wygląda na to, że będzie jak w zeszłym roku - czynny tylko główny basen :-(
ale dzieci się do wszystkiego przystosują i Synki szczęśliwe a paradoksalnie dla mnie było lepiej, bo nie musiałem pilnować bródka (jak mawia Starszak) tylko pływaliśmy we trzech w basenie głównym, była też ulewa ale zawitaliśmy do letniego baru a poza tym jestem z siebie zadowolony, bo wychodząc z Chłopcami pakuję rzeczy jak automat (na 8 godzin przeżycia ;-)) i zbiera mi to o wiele mniej czasu niż gdy zbieramy się z Żoną, ha ha :-)



poniedziałek, 29 lipca 2019

rzeczywistość w mieście

...okazała się przykra, bo afrykańskie upały nadeszły właśnie teraz gdy wróciliśmy do naszego cholernie gorącego mieszkania :-(
poza tym pranie, sprzątanie, pranie, plac zabaw a po półtora miesiąca wróciłem do nauczania Starszaka i niestety widać przerwę w edukacji Syna ale nadrobimy to jeśli tylko zdołamy się zmusić do regularności?

niedziela, 28 lipca 2019

na horyzoncie

... ściemnia się i słychać szczęk żelaza, już nigdy nie będzie takiego lata.

sobota, 27 lipca 2019

pierwszy raz

... Chłopcy byli u fryzjera, byli bardzo grzeczni i ładnie wyglądają :-)

piątek, 26 lipca 2019

ugryzienie

wakacyjne dni to śniadanie, kawa, bajki i wyjście nad jezioro i gdy spakowałem już Chłopców mały Nikodem tak bardzo bawił się z jednym z tutejszych psów, że ten go - raczej przypadkowo - zawadził kłem i przebił skrzydełko nosa, wyglądało to okropnie, bo krew bla bla... ale jakbym ja decydował to nie pojechałbym do szpitala ale byłem na działce z moją Mamą więc nie dyskutowałem nad ideą jazdy do lekarza, problem w tym, że w miejscowym szpitalu nas olali, bo tam mają oddział pediatryczny ale dzieci na izbie przyjęć nie obsługują i dymaliśmy do Płocka gdzie lekarz obejrzał i powiedział, że nic z tym nie trzeba robić ale pół dnia zostało zmarnowane... choć trzeba przyznać, że widok z płockiego szpitala jest zaiste imponujący :-)

czwartek, 25 lipca 2019

dekada szczęścia

10 lat temu w lipcu wydarzyło się kilka rzeczy na raz:

- rozstała się ze mną panna, z którą byłem przez rok i nawet u siebie przemieszkiwaliśmy.
- spotkałem się i spędziłem noc z moją pierwszą miłością i zrozumiałem, że miłość i fascynacja tą kobietą były zdecydowanie przesadzone więc po latach udręki poczułem się uwolniony.
- mama mojej obecnej Żony założyła jej konto na Cafe Gazeta i do mnie napisała a potem zacząłem wymieniać maile już z samą Anią ale pisałem wtedy z kilkoma dziewczynami więc nie było w tym nic szczególnego.
- poznałem na weselu ładną pannę i zaczęliśmy flirtować i już byliśmy umówieni na wspólny weekend ale dzień wcześniej paskudnie wywaliłem się na rowerze i musiałem to odwołać.
- tydzień później, 25 lipca umówiłem się z obecną Żoną na wycieczkę rowerową, która przekształciła się w randkę co trwała ponad 30 godzin a ja się zakochałem :-)
- po prostu działy się wtedy czary!

wtorek, 23 lipca 2019

wyjazd

zabrałem dziś Synów nad jeziora na działkę i wszystko poszło gładko i sprawnie choć moja Mama tyle mi nagadała jakie to niebezpieczne jechać samemu z Dziećmi, że sam się w nocy zacząłem stresować... poza tym Chłopcy zadowoleni a ja jak zwykle gdy opuszczam rogatki mojego ukochanego i znienawidzonego jednocześnie Miasta to jestem szczęśliwy :-)

poniedziałek, 22 lipca 2019

sakwy

dziwne ale w dwumilionowym mieście jest tylko jeden sklep stacjonarny z sakwami więc dziś celem mojego "lata w mieście" była wycieczka przez pół miasta albowiem sakwy wymyśliłem na prezent dla Małżonki w związku ze zbliżającymi się imieninami.

jak zawsze z Synami było fajnie choć Nikodem był dziś nieznośny a ja jestem oazą spokoju i oceanem cierpliwości dla moich Dzieci ale musiałem ze dwa, trzy razy krzyknąć na cały autobus :-(

niedziela, 21 lipca 2019

sobota, 20 lipca 2019

sobota

... przywitała mnie przy grze XCOM a ponieważ miałem miesiąc przerwy pociągnąłem do 4 nad ranem ;-)
wczesny popołudniem pojechaliśmy nad zalew gdzie zostałem z Chłopcami na kilka godzin a Żona pojechała do koleżanki, wieczór i noc spędzamy u Teściowej i jest sympatycznie :-)

piątek, 19 lipca 2019

basen

dziś zabrałem Chłopców na świeżo wyremontowane baseny pod miastem i było REWELACYJNIE :-)



czwartek, 18 lipca 2019

czwartek

... był na początku bardzo stresujący albowiem rano musiałem nakarmić, ubrać, zaopatrzyć zabawowo i jedzeniowo na cały dzień i o 10 zapakować Synów do auta i jechać do lekarza specjalisty na Woli...
Wola - pracowałem tam kilka lat temu więc wymyśliłem sobie, że pod przychodnią na pewno nie będzie miejsca i wybrałem pobliski supermarket aby zaparkować a tam kurwa Armagedon, nowe wieżowce, ciasna ulica i auta zaparkowane wszędzie a w połowie nich blokady na koła a do tego ja w kombiaku z dwójką Dzieci...
u lekarza banialuki a potem pojechałem z Synami nad nasze Jezioro a tam taśmy, zakazy wstępu, bo sinice zaatakowały i byłem bardzo niepocieszony a skończyłem jak zwykle na placu zabaw ale udało się uratować dzień, bo wyciągnęliśmy namiot z piwnicy i rozstawiliśmy pod blokiem i mieliśmy frajdę :-)


środa, 17 lipca 2019

kino

na razie lato w mieście stoi pod znakiem deszczu i zimna więc w dwa dni obejrzałem trzy filmy:
"Agent kot" - słaba bajka z brzydkimi kolorami.
"Sekretne życie zwierzaków domowych 2" - ta lepsza ale to i tak popłuczyny po świetnej pierwszej części zwierzaków.
"Annabelle wraca do domu" - zawsze uważałem, że seria horrorów o tytułowej lalce jest mocno przeciętna i ostatnia część mnie w tym utwierdziła ale wszystkie trzy wyjścia do kina były bardzo przyjemne :-)

wtorek, 16 lipca 2019

poniedziałek, 15 lipca 2019

bagażnik

gdy wracamy z wyjazdu biorę na klatę noszenie bagaży do domu i rozładunek rowerów... i tak samo było wczoraj ale gdy przyszła kolej na zdjęcie rowerów nie było kluczy do bagażnika a tam rowery zamknięte na bagażniku a ten zapięty do auta więc przeszukaliśmy wszystko + całe auto (szukałem nawet w silniku) + Rodzice przeszukali miejsce startu i pierwsze dwa kilometry drogi ale najprawdopodobniej położyłem kluczyki na dachu i spadły w nieokreślonej okolicy.
jestem czasem tak bezmyślny, że trzymałem wszystkie klucze razem (a przecież zapasowe klucze do głupich zapięć rowerowych mam schowane w domu) i nie spałem północy z nerwów co dalej? z wizją, że już zawsze będziemy jeździć z rowerami na dachu oraz załamaniem nad swoimi kichami, które zdarzają mi się coraz częściej :-(
skończyło się nie najgorzej, bo odzyskałem dwa z trzech zgubionych kompletów albowiem pojechałem po pomoc do sklepu gdzie kupowałem bagażnik więc mogłem zdjęć rowery, będę mógł zdjęć cały bagażnik i tylko w szynie na rower Starszaka będzie trzeba przewiercić zamek, uf...

niedziela, 14 lipca 2019

sobota, 13 lipca 2019

sobota

...była deszczowa do 16 ale to mi pasowało, bo rano zrobiłem przepyszne klopsiki wołowe w sosie warzywnym a potem pojechaliśmy rowerami do restauracji aby spotkać się z moim dawnym kolegą i niespodziewanie było szalenie wesoło, bo kolega był z żoną i córkami i okazali się bardzo sympatyczną rodziną
po powrocie na działkę do wcześniejszych klopsików zrobiłem grilla albowiem Rodzice wrócili znad morza ze Starszakiem i było miło przy długiej kolacji a potem siedzieliśmy z Chłopcami nad jeziorem do 22, bo ładnie się bawili a i ja z Żoną mieliśmy towarzystwo na pomoście ;-)

piątek, 12 lipca 2019

wycieczka

pierwszy i ostatni raz posłuchałem Żony w sprawach rowerowych albowiem Ania wyciągnęła mnie dziś na wycieczkę - 54 kilometry w pofałdowanym terenie a ja z Niko w foteliku i nigdy w życiu się tak nie zmęczyłem na rowerze ale dwa miesiące brania antybiotyku dały o sobie znać i nie miałem przyjemności z tej jazdy tylko krew, pot i łzy a na marne pocieszenie pozostaje tegoroczny rekord dystansu jednodniowego oraz fakt, że w ogóle dotarłem do naszego działkowego domu...



środa, 10 lipca 2019

rzeczywistość powakacyjna

Platforma Obywatelska to CHUJE

zjeby, skurwysyny, szmaty, oszuści, debile - przynajmniej okręg warszawski !!!
albowiem rada miasta gdzie rządzi PO podjęła decyzję o przekazaniu rezerwatu Jeziorko Czerniakowskie developerom w celu zabetonowania go pod nowe osiedla...
to się kurwa w głowie nie mieści :-(

Legia

a tutaj trzeci rok sytuacja bez zmian: trener bez żadnego doświadczenia, wyprzedani młodzi polscy zawodnicy a kupiony piłkarski szrot z zagranicy i zadowolony z siebie prezes i teraz drżą ze strachu w pierwszej rundzie eliminacyjnej gdzie grają z jakimiś amatorami... nie będę oglądał tego szajsu..!

opozycja

włączam jakieś wiadomości a tam widzę, że partia PSL, która ma 1 lub 2% poparcia w społeczeństwie rozwala koalicję obywatelską z ostatnich wyborów proponując jakąś koalicję polską? a Schetyna dalej jest szefem tej kuriozalnej opozycji i z uśmiechem tłumaczy, że to zwykłe zawirowania w polityce a ja nawet nie potrafię tego gówna skomentować :-(

syfony

trafiłem w osiedlowym sklepie na takie coś i zalała mnie falka sentymentu albowiem pamiętam szklane syfony z PRLu gdy wymieniało się naboje... teraz trzeba wymieniać całe butelki co jest niezręczne, bo zwykle zakupy robię "wracając skądś" ale smak wody z syfonu jest rewelacyjny choć cena już tak nie zachęca do zakupu...


tęsknota

Starszak nad morzem więc tęsknie ale nic to przy tęsknocie małego Nikodemka, który znalazł w aucie kartę piłkarską Miko więc śpi z nią i pilnuje aby oddać bratu po powrocie, łezka wzruszenia, że mam wspaniałych i wrażliwych Synów...


MWP z Niko 

muszę przyznać, że Nikodem jest niesamowicie rezolutny i zna tyle słów i tak ładnie potrafi układać wypowiedź, że kustoszki bardzo go chwaliły a i ja byłem lekko zaskoczony ale rok robi różnicę, bo w zeszłe wakacje Niunio wzywał kustoszy ze wszystkich pięter, bo wpadał w szał, że nie można dotykać eksponatów a teraz jest małym Historykiem ;-)

wtorek, 9 lipca 2019

po wakacjach

negatywy

jak zwykle po pobycie nad polskim morzem obiecuję sobie, że już nigdy tam nie pojadę...
głównie przez podróż, która trwała aż 11 godzin a przejechaliśmy raptem 530 kilometrów ale na Pomorzu drogi to koszmar a polscy kierowcy to drugi koszmar, bo albo pędzą jak oszalali albo wloką się 70 km/h na prostej drodze, nie wspominając już o tym, że jest tendencja aby zwalniać przed każdym fotoradarem do 30 km/h więc jazda przypomina krew z nosa...
druga wada Bałtyku to oczywiście pogoda, która zmienną jest i jadąc tam trzeba się liczyć z loterią.
trzecia wada to ceny nad polskim morzem i jestem w stanie to jakoś zrozumieć, bo sezon mają krótki bla bla ale już infrastruktura jaka panuje w większości nadmorskich miasteczek szalenie mnie wkurwia! na co idą te opłaty klimatyczne i podatki skoro taka bogata gmina jak Mielno nie potrafi wybudować prostego chodnika więc turyści muszą się przepychać a z dziećmi jest po prostu niebezpiecznie - sam widziałem zakrwawione dziecko, które czekało na karetkę, bo potrącił je jakiś cymbał na pojeździe elektrycznym, których jest tam mnóstwo :-(

pozytywy

podróż była długa, bo mieliśmy na dachu rowery i choć przejechaliśmy na dwóch kołach na wyjeździe raptem 50 kilometrów to dały nam one poczucie niesamowitej wolności, zrobiliśmy dwie wycieczki a codziennie gdzieś podjeżdżaliśmy, a to do sklepu, knajpy, centrum miasta, mobilność jest ekstra a my nie lubimy być uzależnieni od busów czy własnego auta.
pogoda też nie była taka zła, bo 4 dni plażowaliśmy więc nie ma co zbytnio marudzić....
poza tym na wakacjach było przecudownie a ja przeżyłem kilka dni wielkiego szczęścia, uniesienia i euforii jak patrzyłem na radość moich pięknych Synów i zadowolenie Małżonki.... a ja też bawiłem się świetnie, wyskakałem się w bałtyckich falach, budowałem zamki i porty, grillowałem, nacieszyłem się nowym aparatem, który robi piękne zdjęcia, łyknąłem trochę pedałowania, najadłem się pysznych ryb i spędziłem kilka fajnych nocy z Żoną na pogaduchach przy alkoholu a tego mi bardzo brakowało po kilku tygodniach abstynencji z powodu antybiotyków :-)

spostrzeżenia neutralne

- zadziwia mnie większość ludzi na plaży, przychodzą, rozstawiają parawan, wyjmują telefony i tak siedzą cały czas nie podchodząc nawet do wody a co gorsza zabraniając tego swoim dzieciom :-(
- Eska.tv to mi (byłem punkowi) przyszło oglądać na wyjeździe he he
- ale mieliśmy hit wyjazdu, który jest super kawałkiem: MARNIK - Up&Down
- Synkowie się nam bardzo rozbestwili, bo chodzili spać o północy i wstawali o 10, pełen luz :-)
- na kwaterze były problemy z wi-fi więc zrobiliśmy router z telefonu i nie mogłem się nadziwić jak mały telefon ciągnie taki duży laptop? genialne a ja jestem jednak starej daty ;-)
- morze jest niebezpieczne - Mały siedzi w wodzie ale tuż przy brzegu aż nagle zabiera go fala, z której udaje mu się uwolnić ale nadchodzi następna i przepis na utopienie gotowy... oczywiście go wyciągnąłem, bo uważnie obserwowałem Dzieci ale czujność nad morzem to podstawa...

poniedziałek, 8 lipca 2019

podwójny smutek

  • po pierwsze skończyliśmy nasze wakacje w Mielnie :-(
  • po drugie Starszak został z dziadkami nad morzem a ja tęsknię...

niedziela, 7 lipca 2019

sobota, 6 lipca 2019

lubię porty

...więc dziś zrobiliśmy wycieczkę samochodową do portu w Kołobrzegu...
tak naprawdę to pojechaliśmy tam, bo lało cały dzień ale było nawet fajnie albowiem "kocham zapach portu" i w sumie to zawsze chciałem być marynarzem ale miałem problem, bo w Warszawie nie ma morza :-(


piątek, 5 lipca 2019