było ciężko! zaczęło się już w piątkowy wieczór, bo zamiast załadować się pod kocyk poszedłem z Małym na imprezę urodzinową u jego kolegi, w sobotę mieliśmy komunię w rodzinie Małżonki w Radzyminie a dziś było gorzej, bo musieliśmy jechać do Łodzi na komunię w mojej rodzinie a ja robiłem za kierowcę czyli mogłem jedynie powąchać alkohol... poza tym nie cierpię takich imprez, nigdy nie lubiłem ale teraz jest gorzej* ale trzeba to odbębnić, bo w takiej kulturze żyjemy, muszę jeszcze pochwalić Synów, bo prawdopodobnie nudzili się bardziej niż ja ale byli super wytrzymali tylko po powrocie do domu wszyscy jesteśmy smutni, bo czujemy jakbyśmy nie mieli weekendu**
** - oprócz Niunia - ten tańczy, śpiewa i jak zwykle rozświetla nasze życie rodzinne :-)
* - w związku z wyborami nie zabrakło dyskusji politycznych i w obu rodzinach wszyscy to wyznawcy jebanych faszoli więc o czym ja mam rozmawiać z takimi ludźmi dla których gaszenie chanukowych świec w Sejmie RP to czyn patriotyczny?
ps: a z miłych odczuć to ubrałem się odpowiednio i przez dwa dni zachwycałem się jak świetnie wyglądam, jaką mam ładną Żonę i piękne dzieci!