PONIEDZIAŁEK, 12 WRZEŚNIA 2016
weekend
było fajnie ale Mikołaj znowu się rozchorował i choć wygląda to na zwykłe przeziębienie to i tak się martwię aby znowu uszu nie zaatakowało...
SOBOTA, 10 WRZEŚNIA 2016
spotkanie rodzinne
na chrzcie Nikodema zaczęła się gadka z rodziną - jak zwykle przy takich okazjach, że trzeba by się częściej spotykać i po alkoholu z chęcią przystałem na ten pomysł z myślą, że jak zwykle nic z tego nie wyjdzie... ale niestety okazało się, że spotkanie dojdzie do skutku...
wcale nam się tam nie chce jechać, bo to 250 kilometrów w jedną stronę a z rodzinną od strony Taty naprawdę niewiele mnie łączy i nawet jak będzie fajnie to co z tego - skoro i tak nie będziemy utrzymywać regularnego kontaktu?
a to, że będzie fajnie jest mało prawdopodobne, bo tam same pisiury a ja do łagodnych dyskutantów nie należę... ale jedziemy i pozytywem jest to, że nocleg w nowym miejscu to zawsze jakaś nowość dla nas i Mikołaja :-)
wcale nam się tam nie chce jechać, bo to 250 kilometrów w jedną stronę a z rodzinną od strony Taty naprawdę niewiele mnie łączy i nawet jak będzie fajnie to co z tego - skoro i tak nie będziemy utrzymywać regularnego kontaktu?
a to, że będzie fajnie jest mało prawdopodobne, bo tam same pisiury a ja do łagodnych dyskutantów nie należę... ale jedziemy i pozytywem jest to, że nocleg w nowym miejscu to zawsze jakaś nowość dla nas i Mikołaja :-)
PIĄTEK, 09 WRZEŚNIA 2016
kulinaria
we wrześniu wystartowało kilka nowych sezonów programów kulinarnych w telewizji i będziemy je oglądać ale po nagraniu na dekoder, bo nie jestem w stanie oglądać jakichkolwiek programów poszatkowanych reklamami bez opcji ich przewinięcia...
poza tym przed wakacjami obejrzałem jeden z odcinków cyklu "Okrasa łamie przepisy" i zachwycił mnie pomysł pieczenia schabu z kością więc udałem się do sklepu, jednego, drugiego, siódmego i nigdzie nie mogłem w mieście kupić schabu z kością... nawet u rzeźnika na bazarze? dopiero na ostatnim weekendzie w małym miasteczku znalazłem schab z kością, który Żona zrobiła w tygodniu i był pyszny a do tego śmiesznie tani jak na ceny mięsa w moim mieście...
kończąc temat pochwale się, że jestem mistrzem leczo, które własnie ugotowałem :-)
poza tym przed wakacjami obejrzałem jeden z odcinków cyklu "Okrasa łamie przepisy" i zachwycił mnie pomysł pieczenia schabu z kością więc udałem się do sklepu, jednego, drugiego, siódmego i nigdzie nie mogłem w mieście kupić schabu z kością... nawet u rzeźnika na bazarze? dopiero na ostatnim weekendzie w małym miasteczku znalazłem schab z kością, który Żona zrobiła w tygodniu i był pyszny a do tego śmiesznie tani jak na ceny mięsa w moim mieście...
kończąc temat pochwale się, że jestem mistrzem leczo, które własnie ugotowałem :-)
CZWARTEK, 08 WRZEŚNIA 2016
spotkanie
mam takiego kolegę z LO, z którym piłem pierwsze alpagi i pierwszą wódkę ale po liceum nasze drogi się rozeszły i spotykaliśmy się raz na kilka lat, bo ciągle mieszkaliśmy w innych miastach a teraz kolega został moim sąsiadem, bo zamieszkał na sąsiednim osiedlu i wczoraj sobie pogadaliśmy przy piwku...
koleś bardzo dobrze zarabia i jest obywatelem świata, bo pracował na przykład w Anglii czy Szwecji a poza tym jest zdeklarowanym singlem i wysłuchałem wczoraj wykładu jak to chujowo mieć dzieci a jak to wspaniale jest być wolnym...
słuchałem tych teorii wypowiadanych z niezwykłą egzaltacją i pewnością siebie ale kompletnie do mnie nie dotarły i czułem tylko coś na kształt politowania, bo jeśli ktoś nie ma dzieci to nigdy nie zrozumie jak wiele szczęścia one ze sobą przynoszą i fakt, że kolega ma racje, że nic już się nie ma dla siebie i wszystko zostaje podporządkowane dzieciom i że swoje pasje można schować w kieszeń a wolny czas jest liczony w minutach a nie godzinach ale miłość i poczucie spełnienia rekompensują wszystko...
i tak sobie pomyślałem, że dzieci to jak 4 jeźdżców apokalipsy, bo niosą ze sobą zmęczenie, choroby i paraliżujący strach o nie... ale niosą też miłość - tak głęboką i wielką jakiej nie da się znaleźć w żadnej innej relacji międzyludzkiej, miłość, która uskrzydla i nadaje sens istnieniu... i ja jestem szczęśliwy...
kolega podobno też jest ale według mnie wszystko przez jego rodzinne relacje i wzorce jakie wyniósł z domu, bo były one dalekie od ideału...
koleś bardzo dobrze zarabia i jest obywatelem świata, bo pracował na przykład w Anglii czy Szwecji a poza tym jest zdeklarowanym singlem i wysłuchałem wczoraj wykładu jak to chujowo mieć dzieci a jak to wspaniale jest być wolnym...
słuchałem tych teorii wypowiadanych z niezwykłą egzaltacją i pewnością siebie ale kompletnie do mnie nie dotarły i czułem tylko coś na kształt politowania, bo jeśli ktoś nie ma dzieci to nigdy nie zrozumie jak wiele szczęścia one ze sobą przynoszą i fakt, że kolega ma racje, że nic już się nie ma dla siebie i wszystko zostaje podporządkowane dzieciom i że swoje pasje można schować w kieszeń a wolny czas jest liczony w minutach a nie godzinach ale miłość i poczucie spełnienia rekompensują wszystko...
i tak sobie pomyślałem, że dzieci to jak 4 jeźdżców apokalipsy, bo niosą ze sobą zmęczenie, choroby i paraliżujący strach o nie... ale niosą też miłość - tak głęboką i wielką jakiej nie da się znaleźć w żadnej innej relacji międzyludzkiej, miłość, która uskrzydla i nadaje sens istnieniu... i ja jestem szczęśliwy...
kolega podobno też jest ale według mnie wszystko przez jego rodzinne relacje i wzorce jakie wyniósł z domu, bo były one dalekie od ideału...
ŚRODA, 07 WRZEŚNIA 2016
śpiewnik
moi Rodzice w młodości dużo śpiewali na każdej imprezie ale ja w młodości ze znajomymi słuchaliśmy mocnej muzyki a śpiewy to tylko na wakacjach i repertuar ograniczał się zwykle do kilku piosenek Ryszarda Riedla ale zawsze miło wspominałem te dawne piosenki Rodziców, które stanowiły mix patriotyzmu, harcerstwa, Okudżawy i piosenki biesiadnej a wspomnienia powróciły z wielką siłą jak po chrzcie Nikodema, ciocia z moją Mamą do późna w nocy śpiewały stare obozowe szlagiery...
więc poszedłem za ciosem i ściągnąłem na telefon kilka śpiewników i produkuję się dla Nikodema na placu zabaw :-)
ale kupiłem tez śpiewnik papierowy abyśmy go używali rodzinnie na wycieczkach ale niestety w księgarni był tylko śpiewnik weselny więc połowa repertuaru jest od razu do wyrzucenia albowiem wiejskich przyśpiewek to nie lubię ale jeszcze będę szukał czegoś lepszego, bo chcę zaszczepić Synkom to co dostałem od swoich Rodziców :-)
więc poszedłem za ciosem i ściągnąłem na telefon kilka śpiewników i produkuję się dla Nikodema na placu zabaw :-)
ale kupiłem tez śpiewnik papierowy abyśmy go używali rodzinnie na wycieczkach ale niestety w księgarni był tylko śpiewnik weselny więc połowa repertuaru jest od razu do wyrzucenia albowiem wiejskich przyśpiewek to nie lubię ale jeszcze będę szukał czegoś lepszego, bo chcę zaszczepić Synkom to co dostałem od swoich Rodziców :-)
WTOREK, 06 WRZEŚNIA 2016
walczymy
zasadniczo zaczęło się przedszkole i można by trochę zluzować z atrakcjami po pracy dla Mikołaja ale z rozpędu przy ładnej pogodzie wciąż gdzieś jesteśmy, dziś piknik nad jeziorem i było fajnie tylko trochę męcząco, bo znowu powrót po zmroku prosto do sypialni...
PONIEDZIAŁEK, 05 WRZEŚNIA 2016
początek eliminacji MŚ
po udanym Euro 2016 wydawało się, że mamy dość łatwą grupę eliminacyjną do Mundialu w Rosji ale pierwszy remis z Kazachstanem mocno studzi optymizm, bo grupa jest wyrównana a taka strata punktów z najsłabszym zespołem może mieć poważne konsekwencje..?
a mi tak się nie chciało wracać z weekendu, że zdążyliśmy tylko na dwa ostatnie kwadranse meczu...
a mi tak się nie chciało wracać z weekendu, że zdążyliśmy tylko na dwa ostatnie kwadranse meczu...
SOBOTA, 03 WRZEŚNIA 2016
weekend
wyskoczyliśmy do Rodziców na działkę choć trochę się martwię aby moja Mama nie zaraziła się niczym od Mikołaja, bo przez dwa dni w przedszkolu na pewno naładował się już bakteriami i wirusami od innych dzieci... trochę to ryzykowne ale dziadkowie bardzo stęsknili się za wnukami...
a my stęskniliśmy się za nimi tylko, że pogoda się popsuła a wczorajsza jazda po autostradzie nie była najmilsza, bo co chwila korki ale i tak fajnie jest tutaj być :-)
a my stęskniliśmy się za nimi tylko, że pogoda się popsuła a wczorajsza jazda po autostradzie nie była najmilsza, bo co chwila korki ale i tak fajnie jest tutaj być :-)
CZWARTEK, 01 WRZEŚNIA 2016
bez aparatu
Mikołaj zrobił się wielkim spacerowiczem i udaliśmy się po pracy na rodzinny spacer, który wyniósł ponad 7 kilometrów z jednym odpoczynkiem na placu zabaw ale wspinaliśmy się na skarpę więc pełen szacun dla Miko :-)
tylko, że nie wzięliśmy aparatu (co raczej nam się nie zdarza) i nie będzie pamiątki a do tego niby znam te tereny jak własną kieszeń, bo śmigam tam na rowerze ale jak się idzie na autonogach to o wiele więcej się widzi ciekawych kadrów do zdjęć...
tylko, że nie wzięliśmy aparatu (co raczej nam się nie zdarza) i nie będzie pamiątki a do tego niby znam te tereny jak własną kieszeń, bo śmigam tam na rowerze ale jak się idzie na autonogach to o wiele więcej się widzi ciekawych kadrów do zdjęć...
ŚRODA, 31 SIERPNIA 2016
WTOREK, 30 SIERPNIA 2016
książki o religii
przesłuchałem - "Dekalog" o. Salij i "Dżihad i samozagłada Zachodu" P. Lisicki
pierwsza książka to zwykła nuda oprócz przykazania nie zabijaj, bo bardzo mnie autor zdenerwował, bo ja też jestem przeciwnikiem aborcji ale ten ksiądz poleciał znacznie dalej, bo jakoś zgrabnie ominął karę śmierci czy religię patronującą żołnierzom i skupił się na badaniach prenatalnych jako wytworze szatana i tak się zastanawiam jak taki skurwiel ma czelność oskarżać rodziców usuwających chore genetycznie dzieci, że pójdą do piekła...? czy ten ksiądz nie ma w sobie cienia empatii, czy nie potrafi postawić się w roli chorego dziecka lub jego rodziców? cóż... on nigdy nie będzie opiekował sie taką osobą więc łatwo mu wygłaszać brednie ale ja osobiście słuchając takich idiotyzmów zastanawiałem się nad apostazją...
druga pozycja to w połowie - wściekły atak na przywódców kościoła katolickiego oskarżający ich o poddaństwo religii muzułmańskiej, która rozszerza się niczym zaraza i autor wieści niechybny upadek chrześcijaństwa - jak tak dalej pójdzie... a druga połowa to całkowita dyskredytacja islamu jako religii z główną tezą, że Mahomet zwyczajnie przerobił chrześcijaństwo na swoją wojenną wersję i Allaha nie ma na 100%.... i bardzo mnie to przekonało, bo nigdy nie chciało mi się poznać tej religii...
z pierwszą połową mam problem, bo sam się boję faszystowskiej, ekstremalnej, agresywnej, ekspansywnej religii jaką jest Islam i myślę, że nasza zachodnio-chrześcijańska cywilizacja jest bardziej zagrożona niż pod Wiedniem w XVII wieku i chciałoby się dopuścić do głowy myśli o eksterminacji bydlaków ale fundamenty tej naszej cywilizacji to wiara w Chrystusa, w miłość i pokój, w wolność jednostki, prawa człowieka i demokrację, która dzięki temu powstała...
zresztą sam autor sam sobie przeczy, bo nawołuje - do jakiejś bliżej nieokreślonej - akcji przeciwko Arabom a potem przez pół książki kontrastuje fajnego, pokojowego Chrystusa ze złym wojowniczym Mahometem i tak naprawdę gubi się w tym wszystkim ale myślę, że wszyscy się w tym gubią, bo najprostszym wytłumaczeniem jest to, że Islam wciąż nie dojrzał jako religia i fanatyzm jest wpisany w religię rozwijającą się ale to mnie nie przekonuje, bo te wszystkie ichnie prawa są tak drastyczne i dalekie od naszej kultury, że w chwili gdy ci fanatycy mordują chrześcijan, Kurdów i wszystkich jak leci to jestem za walką tylko, że na Bliskim Wschodzie nic nie jest oczywiste i czasem trudno ocenić kto jest zły a kto dobry, w większości wypadków jest to wręcz awykonalne...
oby tylko ktoś tam nie pierdolnął atomówką i nie rozpętał 3 wojny... bo muszę Synów pożenić ;-)
pierwsza książka to zwykła nuda oprócz przykazania nie zabijaj, bo bardzo mnie autor zdenerwował, bo ja też jestem przeciwnikiem aborcji ale ten ksiądz poleciał znacznie dalej, bo jakoś zgrabnie ominął karę śmierci czy religię patronującą żołnierzom i skupił się na badaniach prenatalnych jako wytworze szatana i tak się zastanawiam jak taki skurwiel ma czelność oskarżać rodziców usuwających chore genetycznie dzieci, że pójdą do piekła...? czy ten ksiądz nie ma w sobie cienia empatii, czy nie potrafi postawić się w roli chorego dziecka lub jego rodziców? cóż... on nigdy nie będzie opiekował sie taką osobą więc łatwo mu wygłaszać brednie ale ja osobiście słuchając takich idiotyzmów zastanawiałem się nad apostazją...
druga pozycja to w połowie - wściekły atak na przywódców kościoła katolickiego oskarżający ich o poddaństwo religii muzułmańskiej, która rozszerza się niczym zaraza i autor wieści niechybny upadek chrześcijaństwa - jak tak dalej pójdzie... a druga połowa to całkowita dyskredytacja islamu jako religii z główną tezą, że Mahomet zwyczajnie przerobił chrześcijaństwo na swoją wojenną wersję i Allaha nie ma na 100%.... i bardzo mnie to przekonało, bo nigdy nie chciało mi się poznać tej religii...
z pierwszą połową mam problem, bo sam się boję faszystowskiej, ekstremalnej, agresywnej, ekspansywnej religii jaką jest Islam i myślę, że nasza zachodnio-chrześcijańska cywilizacja jest bardziej zagrożona niż pod Wiedniem w XVII wieku i chciałoby się dopuścić do głowy myśli o eksterminacji bydlaków ale fundamenty tej naszej cywilizacji to wiara w Chrystusa, w miłość i pokój, w wolność jednostki, prawa człowieka i demokrację, która dzięki temu powstała...
zresztą sam autor sam sobie przeczy, bo nawołuje - do jakiejś bliżej nieokreślonej - akcji przeciwko Arabom a potem przez pół książki kontrastuje fajnego, pokojowego Chrystusa ze złym wojowniczym Mahometem i tak naprawdę gubi się w tym wszystkim ale myślę, że wszyscy się w tym gubią, bo najprostszym wytłumaczeniem jest to, że Islam wciąż nie dojrzał jako religia i fanatyzm jest wpisany w religię rozwijającą się ale to mnie nie przekonuje, bo te wszystkie ichnie prawa są tak drastyczne i dalekie od naszej kultury, że w chwili gdy ci fanatycy mordują chrześcijan, Kurdów i wszystkich jak leci to jestem za walką tylko, że na Bliskim Wschodzie nic nie jest oczywiste i czasem trudno ocenić kto jest zły a kto dobry, w większości wypadków jest to wręcz awykonalne...
oby tylko ktoś tam nie pierdolnął atomówką i nie rozpętał 3 wojny... bo muszę Synów pożenić ;-)
PONIEDZIAŁEK, 29 SIERPNIA 2016
maraton filmowy
przyjemnie jest czasem po pracy nie pędzić na rowerek, spacer czy inny plac zabaw, rozłożyć wypoczynek w salonie i oglądać nagrania z dekodera.. i jak Chłopcy są grzeczni to udaje nam się nawet trzy filmy pod rząd obejrzeć :-)
a Mikołaj jak ja lubi filmy s-f :-)
a Mikołaj jak ja lubi filmy s-f :-)
NIEDZIELA, 28 SIERPNIA 2016
koniec Masy Krytycznej
jak donoszą media Warszawska Masa Krytyczna zakończyła działalność a przynajmniej zaprzestała comiesięcznych przejazdów w piątkowe popołudnie i zrobiło mi się bardzo przykro...
choć od kiedy są dzieci pojawiałem się tam sporadycznie ale co miesiąc zastanawiałem się czy nie pojechać a najważniejsze, że miałem możliwość wyboru...
cóż... łezka się w oku kręci albowiem jeździłem na Masę jak te przejazdy były jeszcze nielegalne z przepychankami z kierowcami czy wręcz pałowaniem cyklistów przez policję - zresztą te nielegalne czasy wspominam najlepiej, ale później też było fajnie i jeździłem co miesiąc i często musiałem się nieźle nagimnastykować w pracy aby zdążyć na 18...
kończy się pewna epoka choć cel Masy nie został osiągnięty, bo infrastruktura rowerowa w mieście jest nadal w fatalnym stanie :-(
choć od kiedy są dzieci pojawiałem się tam sporadycznie ale co miesiąc zastanawiałem się czy nie pojechać a najważniejsze, że miałem możliwość wyboru...
cóż... łezka się w oku kręci albowiem jeździłem na Masę jak te przejazdy były jeszcze nielegalne z przepychankami z kierowcami czy wręcz pałowaniem cyklistów przez policję - zresztą te nielegalne czasy wspominam najlepiej, ale później też było fajnie i jeździłem co miesiąc i często musiałem się nieźle nagimnastykować w pracy aby zdążyć na 18...
kończy się pewna epoka choć cel Masy nie został osiągnięty, bo infrastruktura rowerowa w mieście jest nadal w fatalnym stanie :-(
SOBOTA, 27 SIERPNIA 2016
sobota nad rzeką
dziś wybraliśmy się na wycieczkę nad rzekę Świder, ja z Miko na rowerze (35 km) a Żona z Niko autem i było fajnie choć z nerwami, bo nie zdobyłem pieczątki do mojej książeczki kolarskiej albowiem PTTK już w Otwocku nie istnieje, potem okazało się, że z bagażnika rowerowego wypadł zamek i się zdenerwowaliśmy a nad rzeką było dużo ludzi i rządziła ekipa miejscowych rodzin cokolwiek już pijana więc nosy spuściliśmy na kwintę...
ale popływałem z Miko w zakolu rzeki, pijacy - wszyscy nas po kolei przepraszali wychodząc z plaży a potem znalazł się zamek do bagażnika, bo szczepił się z kluczem (trochę badziewie za takie pieniądze) a pieczątkę dostałem w pizzerii, w której skończyliśmy naszą wycieczkę, wróciliśmy po zmroku w świetnych nastrojach, bo było super a ja uwielbiam te nasze sobotnie eskapady :-)
ale popływałem z Miko w zakolu rzeki, pijacy - wszyscy nas po kolei przepraszali wychodząc z plaży a potem znalazł się zamek do bagażnika, bo szczepił się z kluczem (trochę badziewie za takie pieniądze) a pieczątkę dostałem w pizzerii, w której skończyliśmy naszą wycieczkę, wróciliśmy po zmroku w świetnych nastrojach, bo było super a ja uwielbiam te nasze sobotnie eskapady :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz