jestem motorem aktywności mojej rodziny i jest to oczywistość, bo chyba od tego jest facet ale dzisiaj postanowiłem się pochwalić i wyżalić zarazem...
wczoraj przejechaliśmy na rowerach 12 kilometrów, dziś tylko 4 ale za to Chłopcy wspaniale bawili się nad stawem ale wcześniej musiałem pokonać OPÓR Chłopców i Żony, bo się nie chce, bo idą chmury, bo zmęczenie, bo wczoraj gdzieś byliśmy... problem jest w tym, że czasem czuję się jak domorosły faszysta, że muszę ich tak ciągać ale rezultat wycieczki zawsze jest taki sam - Chłopcy są szczęśliwi i nie chcą wracać do domu :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz