już od kilku dni przejmowałem się pierwszym dniem szkoły mojego Starszaka ale nie myślałem, że aż tak mnie pozamiata i nawet nie umiem opisać moich emocji, bo to mieszanina DUMY, że Miko idzie do szkoły i jest taki piękny z ŻALEM, że za szybko mój Syn dorasta z następną SETKĄ przemyśleń, niepokoi, tęsknot, nadziei i melancholii, że to życie tak szybko upływa więc trzymałem fason całe przedpołudnie ale jak poszedłem sam do sklepu to rozpłakałem się jak bóbr, bo mam za dużo uczuć i nie umiem sobie czasem z nimi radzić, bo zalewają mnie jak fala...
dzisiejszy dzień był też ważny dla młodszego Syna ale odprowadzenie go i patrzenie jak płacze pierwszy raz w przedszkolu zrzuciłem na Małżonkę i dobrze zrobiłem, bo podobno wył okropnie ale przy wyjściu dostał ode mnie prezent i wyglądał na zadowolonego ale od 4 lat znamy to przedszkole więc czujemy się jak u siebie i troski miałem 4 lata temu gdy Miko szedł do przedszkola, bo wtedy bardzo się martwiłem gdyż Mikołaj prawie w ogóle nie mówił i po latach spędzonych z idiotyczną opiekunką był wycofanym dzieckiem.... oczywiście o Nikodema też się martwię ale raczej o to aby nie zrobił sobie znowu jakiejś krzywdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz