kolejny raz w tym tygodniu mija godzina 20 a Żona wciąż w pracy i ja się nie skarżę na swój los, bo praca jest ważna a ja kocham być z Dziećmi i wiem, że są zawody, które wymagają poświęcenia ale Żona kibluje w nowej robocie do nocy choć jeszcze nie ma pierwszej wypłaty i nie wiadomo jaka ona będzie, bo właściciel firmy dał najniższą krajową obiecując jakieś premie? i obiecał rozwój zawodowy na co Żona się cieszy..?
ale ja tak dalej nie pociągnę, bo na przykład - dzisiaj było ślubowanie przedszkolaków o 15,30 a ja nie mogłem się zwolnić więc musiałem prosić Teściową aby zwolniła się ze swojej pracy, bo Żona "nie może" - a poza tym ja codziennie muszę odbierać dwóch Synów, karmić, odrabiać lekcje, zapewniać rozrywki i bla bla - kocham to... ale odrobina pomocy by się przydała....
ps: mój Syn miał ślubowanie w przedszkolu więc zwyczajnie uciekłem z pracy aby tam być...
ps2: ale Teściówka się przydała, bo musiałem wrócić do roboty więc posiedziała z Dziećmi a do tego odrobiła lekcje z Mikołajem i nauczyła wierszyka i jestem jej wdzięczny, bo dla mnie to spora pomoc, bo czuję się w tym tygodniu jak samotny tata :-(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz