dziwne ale w dwumilionowym mieście jest tylko jeden sklep stacjonarny z sakwami więc dziś celem mojego "lata w mieście" była wycieczka przez pół miasta albowiem sakwy wymyśliłem na prezent dla Małżonki w związku ze zbliżającymi się imieninami.
jak zawsze z Synami było fajnie choć Nikodem był dziś nieznośny a ja jestem oazą spokoju i oceanem cierpliwości dla moich Dzieci ale musiałem ze dwa, trzy razy krzyknąć na cały autobus :-(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz