nie mogąc usnąć którejś nocy zacząłem liczyć bezdzietnych znajomych i to nie jakiś abstrakcyjnych z Facebooka czy pracy tylko ludzi, z którymi utrzymuje kontakt - choć coraz słabszy, bo rodzic z człowiekiem bez takich obowiązków ma mało wspólnego.
no i naliczyłem 38 osób, singli, par, małżeństw i zakręciło mi się w głowie, bo moje licznie mogło trwać dalej...
a ze snu nic nie było, bo tylko się rozemocjonowałem w środku nocy jakie mam wielkie szczęście !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz