środa, 15 stycznia 2025

po szpitalu

zaczęło się dobrze, bo podróż do podwarszawskich Kajetan minęła bezproblemowo a do szpitala szybko nas przyjęli, potem było gorzej, bo mijały godziny a my czekaliśmy (Niko bez wody i jedzenia od poprzedniego wieczora) i czekaliśmy ale mam doświadczenie ze swoich szpitali, że trzeba walczyć o swoje prawa pacjenta i krążyłem od gabinetu lekarskiego do pokoju pielęgniarek i jakaś czwarta nagabywana przeze mnie osoba zadzwoniła na blok operacyjny aby przyśpieszyć zabieg u mojego Syna, potem czas zwolnił jak Mały poszedł pod nóż ale jakoś przetrwałem tę godzinę i wszystko dobrze dalej się potoczyło a ja na pewno zapamiętam ten czas na zawsze, bo najważniejszym jest to, że byłem w tych trudnych chwilach ze swoim Dzieckiem, emocje jakich doznałem są właściwie nie do opisania.

poza tym mieliśmy wielkie szczęście w szpitalu, bo trafiliśmy do dwuosobowej sali, którą mieliśmy tylko dla siebie a w innych salach chorych na oddziale tłoczyło się po osiem osób, bo większość sal z jest tam z czterema łóżkami więc my mieliśmy jak w hotelu - pokój z łazienką, Nikodem był niesamowicie dzielny i absolutnie nic nie marudził choć było mu przecież bardzo ciężko, noc po zabiegu minęła dobrze, szybko nas wypisali ze szpitala, dostałem zwolnienie lekarskie na kolejne dni a Niko trajkocze jak katarynka jaki ma wspaniały humor!

ps: świetne było to, że mogłem wejść z Synem na blok operacyjny i spokojnie usnął trzymając mnie za rękę... nie zapomnę przerażenia starszego syna Mikołaja przed operacją jak miał podobny zabieg i gdy go ze mną rozdzielali jak był przytomny.

ps2: pytałem Starszaka czy pamięta swój zabieg (był mały) na migdałka to powiedział, że pamięta jak dostał w szpitalu resoraki ode mnie :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz