zaczęło się o 3 w nocy gdy młodszy Syn obudził się przerażony, że nie może oddychać, znamy sytuację i działamy jak automaty, otworzenie okien, próba uspokojenia Nikodemka, podanie leków, które odstawiliśmy w maju na polecenie lekarza i czekanie i w takiej chwili nie denerwuję się tak strasznie, bo mamy jeszcze w odwodzie steryd ale jest już zapewne przeterminowany i może nie zadziałać więc zawsze jest strach czy nie będzie trzeba wzywać karateki pogotowia..? nie trzeba było, lekki wziewne zadziałały, za pewne głownie psychologicznie ale rano czułem się zmęczony i sobota upłynęła na graniu w "Civkę" na komputerze i na rozbieraniu i wynoszeniu łóżka z sypialni, bo się rozwaliło a teraz czeka mnie najgorsze czyli wyjście na koncert Dezertera do klubu, normalnie mam mdłości z powodu tej atrakcji, bo kiedyś lubiłem ten zespół ale teraz taka muza jest dla mnie zbyt ciężka, w domu słodko grają kolędy, piecze się karkówka a ja mam wyjść w nocy na miasto - przerażające, niestety bliski kolega załatwił wejściówki, zaprosił i jak tu nie iść? obym się tylko nie zasiedział przy barze jak w zeszłym roku gdy całą niedzielę umierałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz