nieoczekiwanie mój młodszy Syn wyszedł dziś pierwszy raz z kolegami na dwór, trochę się denerwowałem, bo była już szesnasta w nocy i nie mogłem się piątkowo relaksować, na szczęście szybko wrócił, bo wywalił się na hulajnodze (cały Niko) i mogłem odetchnąć z ulgą ale dopadła mnie lekka melancholia, że nieubłagalnie zbliża się koniec dzieciństwa dla mojego drugiego Dziecka... zbyt szybko umyka to nasze życie :-(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz