tegoroczny urlop polega na nerwowym wertowaniu wszystkich możliwych portali pogodowych w telefonach po kilkanaście razy dziennie i ciągłym spoglądaniu w niebo czy zaraz będzie padać czy się to trochę odwlecze? niby nie narzekam, bo nad morzem mieliśmy stracony tylko jeden dzień a przez resztę czasu dało się jako tako plażować choć oczywiście bywało chłodno (delikatnie mówiąc) i ze dwa razy przemoczyło nas kompletnie ale na Mazurach jest gorzej, w niedziele tak lało, że podtopiło całą okolicę i straż pożarna pracowała do rana, wczoraj było znośnie a dziś zimno i ciągle pada ale wykorzystaliśmy chwilę bez deszczu i poszliśmy na spacer a potem zwiedzaliśmy tutejsze muzeum, wieczorem pójdziemy jeszcze do pizzerii i dzień można uznać za uratowany ale niedosyt pozostaje, bo kąpanie i pływanie przedkładamy nad wszystkie spacery i muzea świata!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz