było fajnie - trochę narzekaliśmy na drożyznę i pogodę ale nasz rodzinny urlop był cudowny, najbardziej podobało mi się nad morzem, bo tak jak już pisałem kocham Bałtyk i jego bezkres widziany ludzkim okiem,
książki - to mój mój urlopowy wstyd, bo jak zwykle zabraliśmy ich cały arsenał ale w ogóle nie czytaliśmy,
jedzenie - przez dwa tygodnie robiłem śniadania na ciepło dla mojej rodziny i bardzo lubiłem te nieśpieszne poranki a poza tym jedliśmy w knajpach co drugi dzień aby nie zbankrutować i tak sobie myślałem o sobie z politowaniem, że przez kilka miesięcy wahałem się czy wykupić płatnego YouTuba podczas gdy jeden rodzinny obiad w restauracji to rok takiego abonamentu,
szpej - najbardziej uciążliwym momentem każdego dnia było pakowanie się nad wodę, bo mamy trochę tych rzeczy ale dalej nam było mało i zamówiliśmy sobie do nadmorskiego paczkomatu saperkę aby mieć trzy sprzęty do kopania a jako facet 90% towaru targałem ja ;-)
Miko - trochę się kąpał ale na tym urlopie zakochał się w desce sup i potrafił wypłynąć w rejs po rzece czy jeziorze na kilka godzin co mnie cieszyło, że Starszak w końcu coś polubił ale sprawiało też, że byłem w tym czasie niespokojny o bezpieczeństwo dziecka,
Niko - za to w ogóle nie wychodziłby z wody, kilka razy tak przez niego wychłodziłem się w kąpieli, że potem do wieczora nie mogłem się ocieplić mimo kilku warstw ubrań ale cudownie jest patrzeć na szczęśliwe dziecko podczas wodnych szaleństw,
Morąg - słabo znam Mazury ale byłem zaskoczony jaka w tym mieście bieda i brzydota, bo ta kraina kojarzy się zgoła odmiennie a w Morągu są niby dwa jeziora ale nikt normalny w nich się nie wykąpie więc współczuję braku perspektyw turystycznych,
Bogaczewo - wprawdzie kąpielisko wygląda jak spacerniak w więzieniu ale Jezioro Narie jest piękne, woda przyjemna a miejscówka fajna, bo jest cała infrastruktura ze smaczną restauracją włącznie,
pourlopowa melancholia - "..nad horyzontem błyska się i słychać szczęk żelaza, już nigdy nie będzie takiego lata"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz