rano miałem pobranie krwi w praskiej przychodni więc musiałem tam pojechać autem i stresowałem się parkingiem podziemnym, popołudniu było nerwowo, bo Mały był z klasą na wyczce całodniowej i mocno opóźniał się powrót i czekałem pod szkołą jak na szpilkach, bo wieczorem Starszak miał imprezę urodzinową dla kolegów czym też się stresowałem, bo zależało mi aby wszystko się udało... na szczęście wszystko było dobrze, koledzy Mikołaja jak i on sam dobrze się bawili choć panowie obsługujący urodziny dziwili się, że mój Syn wybrał do zabawy pistolety nerf.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz