we wtorek pojechałem z Małym na trampoliny, na urodziny jego koleżanki i świetnie się bawił ale mi nie chciało się z nikim gadać więc czytałem książkę, wczoraj pojechałem z Niko na pobranie krwi w kierunku grożącej mu otyłości (z powodu leków jakie przyjmuje) i było mi dziwnie po wizycie w przychodni jechać do pracy, bo zwykle wracaliśmy chorować do domu a dziś poszedłem z Miko na zakupy na jego jutrzejsze urodziny i musiałem zlikwidować lokatę na czarną godzinę aby cokolwiek kupić, bo kasa mi się skończyła 11 dni przed wypłatą... ale uwielbiam robić takie prozaiczne czynności z Synami, czuję się wtedy potrzebny, czuję się szczęśliwy i że jestem na swoim miejscu we Wszechświecie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz