wtorek, 25 lutego 2025
choroba
zaczęło się wczoraj rano ale puściłem Małego do szkoły z naiwną nadzieją, że to przeziębienie a nie choroba, która męczyła Starszaka przez ostatnie tygodnie ale popołudniu wiedziałem, że mamy problem, noc było ciężka, bo Niko wciąż się budził przez kaszel więc dziś rano zaatakowaliśmy przychodnię, ja telefonicznie (byłem 69 w kolejce choć zadzwoniłem w momencie otwarcia infolinii?!) a Małżonka fizycznie i jej udało się umówić wizytę ale długo to trwało i poranek był bardzo stresujący, potem jeszcze były nerwy aby kupić antybiotyk ale cudem dostałem ostatnie opakowanie w jednej z aptek więc teraz martwię tylko pracą, bo zapewne są na mnie wściekli, że znowu jestem na L4, Nikodem kaszle jak opętany, diagnoza to mykoplazma ale jestem zadowolony, że mamy leki i wierzę, że z każdym dniem będzie lepiej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jednym zdaniem: klapa na wszystkich frontach. Współczuję. Jakoś pusto w tej przychodni.
OdpowiedzUsuńpusto, bo jest jeden lekarz i wizyty umawiane są na konkretną godzinę a poza tym nie jest źle: udało się dostać do lekarza i kupić leki co nie jest takie oczywiste... a będzie jeszcze lepiej jeśli antybiotyk zadziała.
Usuńpozdrawiam
M.