... ale trzeci piątek z rzędu musiałem gdzieś pędzić po pracy gdy chciałoby się poleżeć na kanapie... dziś byłem z Małym na urodzinach jego kolegi i było tak sobie, było daleko, bo pod Warszawą, było długo, byłem padnięty i pół czasu, które tam spędziliśmy pogadałem z innymi rodzicami ale drugie pół czytałem książkę w kącie, poza tym uważam, że nasze dzieci są za małe na strzelanie się laserowymi pistoletami i tak też było, piątka się popłakała (w tym mój Niko) tak, że organizatorzy przerwali walkę, trochę lipa ale najważniejsze, że już po i że zaliczone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz