przyjechaliśmy do psów, w piątek i sobotę padało ale udało nam się zrobić spacer po Gostyninie, posiedzieć nad jeziorem i spędzić kilka godzin przy ognisku (niestety dla moich Synów ognisko nie jest jakąś specjalną atrakcją, owszem posiedzieli z nami ale z chęcią poszli do komputerów) niedziela jak niedziela, pakowanie, powrót, lekcje... ale też spotkanie pokłóconych kobiet, mojej Mamy i Żony - uf, obyło się bez incydentów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz