czwartek, 9 lutego 2023

dwa dni w szkole

  • wczoraj byłem na zebraniu u Starszaka i wieści są przygnębiające, przemoc i chaos w klasie szaleją w najlepsze, nauczyciele rozkładają ręce i błagają rodziców o rozmowy z dziećmi, problem w tym, że jakimś DZIWNYM trafem na zebraniu nie było rodziców małych patoli ale za radą mojej Czytelniczki Juli poruszyłem na zabraniu kwestię złożenia pisma do sądu rodzinnego więc ziarno zostało zasiane i mam nadzieję, że opiekunowie normalnych dzieci wkrótce dojdą do wniosku, że nie mamy innego wyjścia.
  • dziś poszedłem z Małżonką i małym Niko na dzień otwarty w naszej szkole i nie mogę uwierzyć, że 4 lata (bo wtedy byliśmy ze Starszakiem) tak niepodziewanie prędko minęły, zrobiło mi się melancholijnie... szczęśliwie, że mogę przeżywać te wszystkie chwile związane z Synami i okropnie smutno, że ten czas tak szybko ucieka..!

6 komentarzy:

  1. Im szybciej złożycie wniosek do sądu, tym większa szansa, że co się zmieni. Bo jak małe patologie staną się większymi - i silniejszymi - patologiami, to już niewiele da się zrobić....

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy reprezentacja rodziców z klasy rozmawiała z dyrektorem szkoły? Złożyła pismo, na które dyrektor ma obowiązek odpowiedzieć? Moim zdaniem od tego trzeba zacząć i uprzedzić o swoich planach. W mojej blisko 40-letniej pracy nie spotkałam się z sytuacją, aby to rodzice kierowali pismo do sądu o wgląd w sytuację rodzinną ucznia. Tym bardziej, że do rozpoczęcia procedury sądowego wglądu potrzebna jest opinia wychowawcy klasy, pedagoga, psychologa, a także asystenta rodziny, jeśli taki jest przyznany. Jakie dane osobowe dziecka podacie we wniosku do sądu? Tylko imię i nazwisko, gdyż obowiązuje ochrona danych osobowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każda, literalnie każda osoba może złożyć wniosek do sądu rodzinnego i nieletnich o wgląd w sytuację rodzinną dziecka bądź o ustalenie stopnia zdemoralizowania nieletniego. Rodzice kolegów z klasy mogą podać wiele danych identyfikujących dziecko - imię i nazwisko, klasę, do której chodzi, szkołę, imiona obojga lub jednego z rodziców, adres, inne dane identyfikujące, jeśli je znają, nawet prywatnie. RODO nie ma tu nic do rzeczy, oczywiście pracownicy szkoły nie mogą ujawnić pozostałym rodzicom tych danych. Ale, podkreslam, rodzice mogą je pozyskać w inny sposób.
      Jeżeli sąd uzna, że potrzebuje opinii szkoły, wychowawcy, pedagoga etc. to się zwróci o ich wystawienie w swoim czasie. Istotne jest, by sąd otrzymał informację o tych zjawiskach dziejących się w szkole.
      O ile pamiętam, rodzice z tej klasy zwracali się do dyrektora- bez efektu. Dyrekcja zapewne będzie, "dbając o dobre imię szkoły", (czyli - twórzmy pozory, że jestesmy wspaniałą szkołą), zamiatała sprawę pod dywan, opowiadając o rozmowach z uczniami, wysyłaniu ich do pedagoga, pracy wychowawczej itp. I mówię to z pełną świadomością, jako wieloletni dyrektor szkoły, znający te problemy od środka.
      Poniżej wklejam informację z portalu prawo.pl
      Zawiadomienie o nieprawidłowej sytuacji dziecka

      Niekiedy jednak impuls do zainicjowania sprawy pochodzi z zewnątrz. Takie informacje kierowane są do sądu przez różne podmioty. Z art. 572 par. 1 k.p.c. wynika, że każdy, komu znane jest zdarzenie uzasadniające wszczęcie postępowania z urzędu, obowiązany jest zawiadomić o nim sąd opiekuńczy. Ustawodawca wyszczególnił długą listę podmiotów, na których ciąży szczególny obowiązek kierowania informacji. Chodzi w szczególności o urzędy stanu cywilnego, sądy, prokuratury, organy policji i placówki oświatowe.

      - Intencja wprowadzenia art. 572 k.p.c. jest taka: jeśli danej osobie zapala się nawet pomarańczowa lampka o zagrożeniu dobra dziecka, to znaczy, że trzeba podjąć określone działania. Pracownicy rozmaitych instytucji mają przecież obowiązek reagowania. Nie jest to tylko społeczny obowiązek, jaki spoczywa na sąsiadach. Niektóre podmioty za niepodjęcie określonych działań odpowiadają na stopie dyscyplinarnej. Osoby te mogą nawet stracić uprawnienia do wykonywania zawodu – podkreśla adwokat Joanna Parafianowicz. Zwraca uwagę, że najważniejsza jest świadomość, że dziecko samo się reprezentować nie może. Gdy rodzice nie są w stanie o dobro dziecka zadbać, od tego są wszyscy inni.

      - Moim zdaniem, jeśli jest wątpliwość czy należy zawiadomić sąd rodzinny, czy nie – to nie ma wątpliwości. Należy wówczas skierować pismo do sądu z informacją o sytuacji danej rodziny. Znam zbyt wiele spraw, w których np. pedagog szkolny, dyrektor, lekarz zastanawiali się, czy to dobry moment, a więc czy już należy kierować takie zawiadomienie, zaś zaniechanie kończyło się tragicznie – wskazuje mec. Parafianowicz. Podkreśla, że od tego, aby zbadać stan faktyczny jest sąd lub prokuratura (gdy w grę wchodzi popełnienie przestępstwa).

      Czytaj więcej na Prawo.pl:
      https://www.prawo.pl/prawo/kiedy-nalezy-zawiadomic-sad-opiekunczy,502688.html

      Usuń
  3. serdecznie dziękuję za komentarze ale sprawa nie jest taka oczywista z tym sądem.
    otóż w naszej klasie jest grupka chłopców, których nazwałem tu patolami i jest bodajże 3 chłopców z orzeczeniami i standardowa awantura w klasie polega na tym, że jeden z rozrabiaków prowokuje dziecko z orzeczeniem, które w końcu wpada w szał i rozkręca się regularna awantura przerywająca lekcje, nie można jednakże wskazać konkretnych dzieci, które wyżywałyby się lub gnębiły innych aby wniosek do sądu miał sens, bo co napiszemy? Janek jest patolem, bo codziennie prowokuje Stasia z orzeczeniem i nie ma przez to lekcji. rodzice przykładowego Stasia znają braki swojego dziecka i od miesięcy proszą rodziców Janka o rozmowę z synem i nawet jeśli takie rozmowy są to nie przynoszą skutku. w klasie jest ze trzech Janków i trzech Stasiów więc kłótnie są nagminne ale ja mam wątpliwości czy jest podstawa do kierowania sprawy do sądu, bo nawet nie bardzo wiem jak sformułować takie pismo? bo podkreślam - u nas nie ma standardowej bandy dręczącej innych choć oczywiście można by wskazać osoby przeszkadzające innym. psycholog, dyrekcja są oczywiście na bieżąco z sytuacją.
    poza tym sytuacje przemocowe w klasie dotyczą bójek w szatni, mój syn też został zaatakowany ale przez innego chłopca - nie z tej bandy. napisałem do rodziców, którzy lekko zbagatelizowali sprawę ale na razie sytuacja się nie powtórzyła więc tylko monitoruję kontakty syna z tamtym chłopcem.
    z drugiej strony pamiętam moją podstawówkę i tam bójki były notoryczne tylko, że po szkole, bo wtedy wszyscy się bali nauczycieli ale lali się wszyscy, nawet niektóre dziewczyny co wcale nie oznacza, że tak powinno być w tych czasach ale młodzi chłopcy tacy chyba są, że gdzieś musi ujść nadmiar emocji?
    poza tym mam wrażenie, że po pandemii wszystkie dzieci mają braki emocjonalne, bo z opowieści nauczycieli wynika, że wystarczą dwa słowa aby dochodziło do awantury nawet pomiędzy najlepszymi kolegami w klasie i te wszystkie dzieci przypominają tykające emocjonalne bomby, które co chwilę wybuchają.
    kończąc ten chaotyczny wywód dodam, że słabo się znamy pomiędzy rodzicami więc może być ciężko dojść do jakiś konstruktywnych działań.
    sam nie wiem co z tym wszystkim zrobić? na pewno odpadają przenosiny do innej klasy, bo podobno tam jest gorzej...
    pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli sytuacja trwa od dawna i, jak piszesz, w równoległej klasie jest podobnie, to jest to szerszy problem. Być może dotyczy wielu klas. Wgląd w sytuację rodzinną nie jest w tym przypadku dobrym rozwiązaniem. Myślę, że raczej powinno się przeanalizować metody pracy dyrektora szkoły, bo nie mam wątpliwości, że pomoc pedagogiczno-psychologiczna nie działa we właściwy sposób w Waszej szkole. Tu, w tym miejscu, tkwi problem. I, sorry, że to piszę, ale nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że WSZYSTKIE dzieci mają po pandemii problemy emocjonalne i że wybuchy agresji są tego skutkiem. Zdalne nauczanie skończyło się już dawno, a jedynym ograniczeniem jest konieczność noszenia maseczki w przychodniach.
      Myślę, że Pani Julia może doradzić: lepiej bombardować dyrektora szkoły pismami i spotkaniami, i żądać wdrożenia działań, które zmienią sytuację w klasie/szkole, czy wystąpić z pismem do jednostki sprawującej nadzór z prośbą o kontrolę.

      Usuń
    2. odnośnie pandemii to może i ma Pani rację, już w pierwszej klasie wychowawczyni mówiła, że to jest bardzo trudna klasa choć uważam, że rok w domu sprawił wiele szkód w psychice każdego dziecka.
      odnośnie szkoły to tak, dyrekcja często nie odpowiada na pisma a nasza wychowawczyni ma na wszystko wywalone, bo jest na emeryturze i podobno wzięła naszą klasę na wychowawstwo żeby dorobić, bo nie ma innych zajęć w szkole i tak widzę w tym patologię!
      wiem też, że rzucanie się na dyrektora gówno da, bo przerabiałem to w przedszkolu gdy pierwszy się podpisałem na piśmie do burmistrza, co nic nie dało a miałem potem nieprzyjemności.
      poza tym szkoła rzuca rodzicom w twarz, że na samych nauczycieli wspomagających mamy pięć wakatów więc mamy się cieszyć, że jest jak jest, bo może być gorzej.
      nie wiem jak jest w innych placówkach?
      M

      Usuń